poniedziałek, 12 listopada 2012

~ Rozdział 13 ~

                            ~ Rozdział 13 ~

Wyciszyłam telefon, usłyszałam pukanie do drzwi obsługa hotelowa :

- Dobry Wieczór Pani, proszę i smacznego. - podał mi tacę po czym odszedł.
Zjadłam, umyłam zęby byłam senna położyłam się na łóżko i przez około godzinę myślałam nad tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło.
_______________________________________________________________


Rankiem obudziłam się o 9:38, szczerze to się nie wyspałam, bo większość czasu w nocy zajęło mi rozmyślanie na temat Leny, Jamesa i .. Maksa. Wyjęłam mojego iPhona spod poduszki, nie było żadnych wiadomości ani nieodebranych połączeń. Wstałam, włączyłam TV postanowiłam zamówić śniadanie wykonałam telefon do obsługi hotelowej prosząc o naleśniki i sok pomarańczowy. Postanowiłam też, że dzisiejszy dzień spędzę na na plaży, w końcu wakacje są po to żeby odpoczywać <przynajmniej takie miałam plany :P>. Zadzwonił mi telefon, zobaczyłam że to Bieber odebrałam.
- No, hej. - powiedziałam.
- Ubierz się zaraz po Ciebie będę. Później Ci wytłumaczę.  - wybełkotał bardzo zdenerwowany.
- Ale.. co się stało ?  - rozłączył się.
Próbowałam do niego oddzwonić, ale nie odbierał. Usłyszałam głośne pukanie, otworzyłam widząc Justina :
- Jeszcze nie jesteś gotowa ? - spytał zdenerwowany.
- Jak miałam się ubrać w dwie minuty ? - odpowiedziałam.
- Dobrze, to jedziesz tak.  - oznajmił, chwytając mnie za rękę.
Miałam na Sobie dresy które raptem udało mi się ubrać i zwykły pomięty T- shirt.
- Co ? Możesz mi wytłumaczyć o co chodzi ? - warknęłam na niego.
- Nie teraz, opowiem Ci po drodze taksówka już czeka. - zarzucił mi mój sweter.
- No dobra. - wyszliśmy.
Przed hotelem czekała już taksówka, wsiedliśmy zapytałam :
- Teraz powiesz mi o co chodzi ?
- Tak, James jest w szpitalu miał wypadek, ledwo co przeżył. Prowadził moje auto.- łzy napłynęły mu do oczu.
- Jak to się stało ?!  - zapytałam z przerażeniem.
- Nie wiem musiał wziąć kluczyki wtedy, kiedy miałem zamiar zapłacić za Nasze drinki.
- To wszystko przez Maksa i Lenę. Dlaczego Oni wszystko psują ? - dodałam.
Nie odpowiedział mi, w sumie to nie musiał widziałam po nim że jest bardzo wkurwiony.  Dojechaliśmy do szpitala Juju zapłacił za taksówkę, weszliśmy do środka.
Nie lubię takich miejsc, ale cóż. Podeszliśmy do jakiejś pielęgniarki pytając w jakiej sali i na jakim piętrze leży przywieziony wczoraj wieczorem James. Kobieta oznajmiła Nam, że na 3 pietrze w sali nr. 40. Udaliśmy się na górę, znaleźliśmy pokój Jamesa On leżał patrząc w TV Justin od razu przerwał :
- Czy Ty w ogóle pomyślałeś co robisz ?!
- Nie, chyba nie.Ale nie mogłem zapomnieć tamtego widoku zależało mi.. Przepraszam że wziąłem kluczyki ..
- To nie o to chodzi !  Auto mam gdzieś. Tu chodzi o Ciebie, lekarze mówią podobno że ledwo uszedłeś z życiem.
Było widać, miał zabandażowaną lewą rękę i  nogę nie wspominając o licznych siniakach. Nie wiem dlaczego ale czułam się winna za moją byłą przyjaciółkę, tak jakby to wszystko było przeze mnie bo gdybym była z Maksem nie doszło by do tego.. Sam już nie wiem.
- Pójdę porozmawiać z lekarzem, zostaniesz z Nim ? - skierował Swoje czekoladowe oczy na Mnie.
- Jasne, pogadamy Sobie. - opuścił salę.
- Bardzo boli ? - zapytałam.
- Nie tak bardzo jak to co zrobiła. Wiem, że oficjalnie nie byliśmy parą ale mówiła że.. Nie ważne nie chce o tym rozmawiać.  - spojrzał za okno.
- Nie martw się z tego wyjdziesz, a lepszą na pewno znajdziesz. Wszystko w Swoim czasie. - dodałam z uśmiechem.
- Tak w ogóle to ładnie wyglądasz :) - dodał.
- Haha, nie podlizuj się już tak.
Bieber wrócił na salę powiedział tylko :
- Lekarze mówią, że Twój stan zdrowia jest zagrożony. - posmutniał.
- Oj, tam będzie dobrze. - dopowiedziałam.
- Mam nadzieję, moglibyście zostawić Mnie samego głowa Mnie boli chciałbym odpocząć.
- Pewnie, zdzwonimy się później. - dodał Biebs po czym opuściliśmy szpital.
 Zamówiłam taksówkę, kiedy przyjechała pojechaliśmy do hotelu. Nie odzywaliśmy się słowem, nie wytrzymałam pytając Go :
- Justin..
- Hmm ?
- Mogę wiedzieć o co Ci chodzi ?
- Po prostu nie mogę uwierzyć jak TWOJA przyjaciółka i TWÓJ przyjaciel mogli Go tak zranić. - podkreślił .
- Też nie rozumiem. Ale nie musisz mówić tego tak jakby to wszystko było moja wina ! A nawiasem mówiąc nie są już moimi przyjaciółmi. !  - odwróciłam się, szybkim krokiem weszłam do hotelu On za mną.
- Zaczekaj, nie o to mi chodziło. - mówił.
Udawałam że nie słyszę wsiadłam do windy oczywiście On za Mną, ja dalej nic. Skierowałam się w stronę swojego pokoju, chwycił moją dłoń mówiąc :
- Przepraszam, nie o to mi chodziło..


_______________________________________

Cieszę się, że czytacie i dziękuję za te wszystkie miłe komentarze. :) + za ponad 800 wejść ! Jeśli chcecie abym dodała NN piszcie komentarze bo nie ma najmniejszego sensu pisanie bloga jeśli nie ma dla kogo pisać. <możecie skomować z anonima>




3 komentarze:

Anonimowy pisze...

suuper <3 ;* pisz pisz...
czekam na NN

Unknown pisze...

jejkuuu *.* dar pisania :p super pisz dalej <3 czekam na NN ; )

karolcia pisze...

fajneee :D