niedziela, 13 stycznia 2013

~ Rozdział 51 ~

                        ~ Rozdział 51 ~ - Boże skarbie przepraszam, błagam obiecaj, że już nigdy tak nie zrobisz. - Jeśli ty nie przestaniesz to.. - wyszedł, a po chwili wrócił z żyletką w ręce.
- To ja też to zrobię. - przyłożył ją do nadgarstka.
- Nie ! Justin, proszę. - może i byłam na niego cholernie zła, ale nie mogłam pozwolić

______________________________________ - Julia obiecaj. - mówił.
- Obiecuje, ale proszę nie rób tego. - kłótnia nie zmieniła moich uczuć do niego, ale .. zranił mnie, jestem w 90 % pewną że między nim, a tą Jes coś jest.
- Błagam cię uwierz mi, nie spałem z nią ! - w jego oczach było wyraźnie widać ból i strach.
- Nie chce tego słuchać. - dlaczego ? Ponieważ byłam pewna, iż jeśli go wysłucham jak zwykle wymiękne.
Zeszłam na dół, gdzie nie było nadal Pattie to nawet dobrze, trochę mi wstyd że musiała wysłuchiwać nasze kłótnie. Otworzyłam lodówkę, wyjęłam wodę i nalałam sobie do szklanki. Do kuchni wszedł Justin, był smutny i chyba już wyczerpany tą sytuacją.
- Nie ufasz mi ? - oparł się o kuchenny blat.
Nie miałam zamiaru odpowiadać na to pytanie, w sumie to .. mój chłopak i powinnam mu bezgranicznie wierzyć, lecz nigdy nic nie wiadomo.
- Odpowiesz mi ? - ton głosu nieco podniósł się.
- Niech ci przyjaciółka odpowie. - powiedziałam oschle i wyminęłam go udając się do salonu.
Usłyszałam pukanie do drzwi, to pewnie ta jego koleżanka przyszła. Nie miałam ochoty słuchać jej tłumaczeń, jego zresztą też nie. Chłopak pospiesznie otworzył drzwi, dziewczyna weszła z lekka przestraszona, co od razu rzuciło mi się w oczy.
Oboje weszli do salonu, udawałam że ich po prostu nie ma. Włączyłam telewizor, tak byłam w ten sposób bezczelna i dobrze sobie z tego zdawałam sprawę.
- Juliaa wysłuchaj nas, proszę. - wyłączył sprzet.
- Was ? Co macie mi do zakomunikowania ? - spytałam pszy czym parsknęłam nerwowym śmiechem.
- Bo.. Jes to TYLKO moja przyjaciółka i.. - chciałam wyjś, lecz powstrzymał mnie.
- I to miała być niespodzianka dla ciebie kicia. - dokończył.
- Nie mów tak do mnie. - nie dawałam za wygraną.
- Justin chciał kupić wam dom na 18 urodziny, a ja miałam mu pomóż w znalezieniu odpowiedniego domu, Scooter mnie o to poprosił. - powiedziała odważniej.
- Jasne, takie bajki to sobie możecie wzajemnie opowiadać. - usiadłam na kanapie, a w mojej głowie roiło się od myśli na Ufo temat. A co jeśli to prawda ? Nie ! Julka idiotko nie wierz w takie bajki ! - Nie wierzysz to zobacz. - wręcz wyrwał jej jakąś czarną teczkę.
- Co to jest ? - nie dawał za wygraną, a zresztą byłam ciekawa co tak ważnego miał mi do pokazania.
- Umowa. - grzebał coś w papierach.
- A konkretniej ? - byłam już trochę wkurzona. - Umowa kupna domu, naszego domu skarbie. - mówił.
- Myślisz, że uwierzę Wam w tą bajkę, iż ona - popatrzałam z pogardą i nienawiścią na wysoką blondynkę.
- Ci tylko pomagała, nie rób ze mnie idiotki. - co jeśli to 10 % może okazać się prawdą ?
- Co mam zrobić żebyś mi uwierzyła ? - patrzył na mnie tymi czekoladowskimi rozpaczliwymi oczętami. Może i nawet było mi go żal, ale.. nie znam do końca prawdy i nie powinnam wymiękać przy pierwszym lepszym spojrzeniu. Co ja gadam ? To spojrzenie nie jest takie jak inne, bo.. ma wyrazistość, uczucia i smutek w jednym spojrzeniu.
- Skończ kłamać. - poprosiłam łagodnym głosem.
- Nie kłamie, skoro dalej mi nie wierzysz to.. - wyjął telefon z kieszeni luźnych spodni, a Jes stała prawie w bezruchu.
Wykręcił czyjś numer po czym włączył głośno mówiący, usłyszałam głos zapewne Scoota.
- Cześć. Co jest Justin ? - tak jestem pewna, był to menager Biebera.
- No część, słuchaj wytłumacz Julii kim jest Jes. - dał mi iPhon do ręki.
- Ahaa, okej.
- Część Scoot. - wymamrotałam. - Witaj Julia no więc Jessica, miała pomóc Biebsowi w kupnie domu dla was.. specjalnie na twoje 18 urodziny. - tłumaczył.
- A coś się stało ? - dodał.
- Nie wszystko w jak najlepszym porządku.
- Okej, ja kończę bo zaraz mam spotkanie pa.
- Pa. - rozłączyłam się i oddałam telefon właścicielowi.
- Teraz mi wierzysz ? - zauważyłam, że dziewczyny nie było już w domu, widocznie wyszła.
- A te sms-y z podtekstem "kochany" ? - chyba to jednak prawda, że mnie nie zdradził.
Jaką ja jestem idiotką, powinnam mu bezgranicznie ufać, ale to wszystko mówiło samo przez się.
- Japierdole Julia jakoś jak do ciebie Chris, Ryan czy Lucas mówią "część piękna" lub prawią ci komplementy to ja nie mam wielce problemu. - pobiegł na górę.
Przez ten czas kiedy tu mieszkam zauważyłam, że jeśli się o coś kłócimy to jedno z nas "ucieka" do sypialni.
On naprawdę mi tego nie zrobił, mogłam spokojnie z nim pogadać o tych sms-ach, zamknięciu się w pokoju, a nie od razu mu awanturę robić. Jak on się teraz czuje,jego dziewczyna mu nie ufa.

Wbiegłam na górę, oczywiście rzecz jasna był w sypialni. Leżał na łóżku z założonymi na klatce piersiowej rękoma patrzał w sufit. Usiadłam obok niego, przejechałam palcami po jego białej koszulce. Odtrącił delikatnie mą dłoń, nie dziwię się mu zareagowałabym podobnie.
- Justin przepraszam, że ci nie uwierzyłam ale.. to wszystko wskazywało na jedno. - spuściłam głowę.
Nie odpowiadał.
- Wiem, iż powinnam ci bezgranicznie ufać, lecz.. za bardzo cie kocham i boję się że cie stracę, a ona była taka ładna.. - po policzku spłynęła mi pojedyncza łza, chciałam wyjść ale chwycił mnie za rękę.
- Kicia to co, że była ładna ? To nie znaczy od razu, że mam ochotę się z nią przespać. Kocham tylko ciebie i odkąd z tobą jestem kocham się tylko z tobą słońce. Zapamiętaj nie stracisz mnie, jestem cały twój. - mówił patrząc mi wgłąb oczu.
- Rozumiesz ? - zapytał, bo być może zauważył w moich oczach nie pewność.
- Tak. - wpiłam się w jego usta.
- Ale obiecaj, iż jeśli kiedykolwiek będę tak zazdrosna, a ty będziesz miał
niespodzianke to mi ją wyjawisz, bo .. - Oj już dobrze moja śliczna. - pocałował mnie.
- Maleńka chodź do tatusia. - mówił poruszając w zabawny sposób brwiami.
Usiadłam na nim okrakiem, jeździłam opuszkami palców po jego koszulce. Nachyliłam się nad nim oczekując, aż mnie pocałuje, ten jednak przewrócił mnie tak, że teraz on był na górze.
- Kocham cie. - wykrzyczał.
- Bieber głupku zamknij się. - lekko uderzyłam go w głowę.
- Oo nieee mała teraz to przesadziłaś. - zrobił groźną minę, przywarł moje nadgarstki do ściany.
- I co mi zrobisz ?
- Będziesz krzyczeć. - oznajmił.
- Ja krzyczałam przy Maksie, on był taki dobry. - oczywiście to było kłamstwo, nie kochałam się z nim.
- Ach tak ? Zobaczymy kto jest jest lepszy. - zdjął swoją, a po chwili również moją koszulkę.
- Rzecz jasna, że Maks. - mówiłam ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Sama chciałaś. - powiedział z zadziornym uśmieszkiem.
Zaczął mnie namiętnie, ale i zachłannie obdarowywać soczystymi całusami. Po chwili jego spodnie leżały gdzieś obok łóżka, ja swoje zdjęłam równie szybko.

Zostaliśmy w samej bieliźnie, ta jego klata, barki i umięśnione ramiona, aż chciało się tego podotykać. W tej chwili czułam, że cała należę do niego, a on do mnie. Jego ręką powędrowała do zapięci mojego stanika, kiedy już pozbył się go ja zajęłam się zdjęciem jego bokserek. Chłopak najwidoczniej nie mógł się doczekać, aż wejdzie we mnie tak więc pozwolił sobie na zerwanie, dosłownie mówiąc moich majtek.
- Bieber ! Co ty robisz ? Już Ole długo nie będę miała bielizny. - byłam oburzona, a chłopak ssał moje piersi.
- Mm.. mi się to będzie podobać kiciaa.
- Innym zapewne też. - śmiałam się.
- O nie, to ja już tak nie będę robić.
- Nie gadaj tylko wejdź we mnie ! - chwyciłam go za włosy.
- Mrr, jaka napalona.
Zaczął całować moją szyję, a ja ulegałam pod jego oddechem, zapachem i tym malinowym smakiem ust.
Objęłam go nogami wokół bioder, poczułam jak wszedł we mnie, ja tylko zachłysnęłam się powietrzem, iż zrobił to dość mocno, jednak nie przeszkadzało mi to wręcz przeciwnie.
Zostaliśmy w samej bieliźnie, ta jego klata, barki i umięśnione ramiona, aż chciało się tego podotykać. W tej chwili czułam, że cała należę do niego, a on do mnie. Jego ręką powędrowała do zapięci mojego stanika, kiedy już pozbył się go ja zajęłam się zdjęciem jego bokserek. Chłopak najwidoczniej nie mógł się doczekać, aż wejdzie we mnie tak więc pozwolił sobie na zerwanie, dosłownie mówiąc moich majtek.
- Bieber ! Co ty robisz ? Już Ole długo nie będę miała bielizny. - byłam oburzona, a chłopak ssał moje piersi.
- Mm.. mi się to będzie podobać kiciaa.
- Innym zapewne też. - śmiałam się.
- O nie, to ja już tak nie będę robić.
- Nie gadaj tylko zrób to wreszcie ! - chwyciłam go za włosy.
- Mrr, jaka napalona.
Zaczął całować moją szyję, a ja ulegałam pod jego oddechem, zapachem i tym malinowym smakiem ust.
Objęłam go nogami wokół bioder, poczułam jak wszedł we mnie, ja tylko zachłysnęłam się powietrzem, iż zrobił to dość mocno, jednak nie przeszkadzało mi to wręcz przeciwnie.
Na początku poruszał biodrami w sposób bardzo monotonny, ale po chwili kiedy zauważył że mi się nudzi przyspieszył.
- I jak kto jest lepszy ? - robił to coraz szybciej, było mi cholernie dobrze, ale nie chciałam tego okazywać.
- M..Maks. - wydyszałam.
- Jesteś pewna ? - nie dawałam już rady, czułam że zaraz eksploduje.
- Taaak ! - przywarłam do niego całym ciałem i zcałowałam pojedyncze krople potu na jego czole.
Robił to coraz szybciej i szybciej oraz dokładniej. Wiłam się z rozkoszy jaką mi fundował, z całej siły chwyciłam prześcieradło.
- Dalej twierdzisz, że to twój były jest lepszy ? - widać było, że on sam już nie może. Po 10 minutach ostrego seksu uległam mówiąc.
- Niee ty jesteś lepszy Justin boooże. - doszłam pszy czym wbiłam mu paznokcie w plecy.
On doszedł w tym samym momencie, bo oklapnął na mnie z lekka spocony. - Dziękuję. - powiedziałam, a mój głos był równie płytki jak mój oddech. - To ja dziękuję skarbie . - uśmiechnął się. Później przyjechała Pattie, my z Juss'em chcieliśmy być tylko dla siebie. Oglądaliśmy jego zdjęcia z dzieciństwa, później jakąś komedię. Na kolacje jego rodzicielka przygotowała nam jajecznice, co jak co ale ona gotuje świetnie. Resztę wieczoru spędziliśmy na rozmowie z Lucasem, Katy i Ryanem na skajpaju. Około 23 coś zasnęliśmy wtuleni w siebie. Czasami tak długo czeka się na prawdziwą miłość, aż w końcu sama przychodzi. Dziękuję Bogu za to, iż sprawił mi tak wielki prezent jakim jest Juss. *** RANO *** Obudziłam się wtulona w mojego księcia z bajki, kiedy otworzyłam oczy ten już nie spał, tylko bacznie się mi przyglądał.. - Dzień Dobry kiciaa, jak się spało ? - cmoknął mnie w czoło. ______________________________________ Z góry przepraszam za błedy, ale jak zwykle pisane na telefonie. ._. Z DEDYKIEM DLA NATALI, KASI I MARTYNY <3 Kochaam Was <3 Prosze o nie spamowanie komami ! 15 KOMENTARZY = NN :*

21 komentarzy:

Anonimowy pisze...

faaaaaaaaaaajne <3

Anonimowy pisze...

Podoba mi sie ; 3 / Vann ; *

Unknown pisze...

*ooooo* zzajebistyy.! < 33. bara baraa. : DD.
czekam na NN. :****

Anonimowy pisze...

Boski jak zwykle, było w nim to co my lubimy najbardziej ... <3 ;*

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
karolcia pisze...

AAAAAAAA <3
Rozdział zajebisty <3

Anonimowy pisze...

Superrr !!!!!! Dawaj kolejny !!! <3

Anonimowy pisze...

Powaznieee w takim momencie zakonczyc rodzial .? O_o.. ja tu umieram z ciekawosci wiec prossze cie abys szybko dodala nowy bo ten byl bardzo 'energiczny' xdd <3

Beec pisze...

Boski !!!! Dawaj next!

Anonimowy pisze...

jak to nie spamowanie kom ? bo nie rozumiem :D chyba to dobrze, jak jest dużo kom :D
a tak poza to rozdział jest świetny, sex Jusa i noo extra ! :D
przy okazji zapraszam do mnie :
dzisiaj założyłam ale mam już lekką wprawę bo pisałam 3 blogi ; )
be-alright-baby.blogspot.com

Anonimowy pisze...

Jejejejejejejejejejeje. Świetny jest *___* tylko jak dla mnie krótki troche xdd + pikantnych szczegółów nigdy nie za wiele xD
NN pliiiiiis :**

Unknown pisze...

jea jea jea jea ♥ bara baraa wreszcie ! ♥ zaaajebisty ♥ Czekam na NN ♥♥♥♥

Anonimowy pisze...

Zajebiscie piszesz..:D czekam na NN ;)

Anonimowy pisze...

Supcio :) Czekam na nn

Unknown pisze...

bardzo fajnyyy jest ten blog <3 masz talent do pisania wiec piszzz <3 czekam NN <3

Anonimowy pisze...

Suuuper :D
Czekam na nn :)

Anonimowy pisze...

Wrecz Zajebistee <33 :*

Unknown pisze...

supeer czaekam nn ♥

Polish Beliebers pisze...

Świetny rozdział !! <3

Julia pisze...

Piszesz na prawde zajebiscie ! :-) ale czasem przekleństwa mozna tu innymi slowami zastąpic ...
Ale po za tym super :-)

Anonimowy pisze...

Kocham To *.* ;**