sobota, 29 grudnia 2012

Przepraszam..

Dziś nie dodam rozdziału.. Tak wiem, wiem miał być. Ale jestem choraa tak wiem to mnie nie tłumaczy, ale mam trochę dużo na głowie.. ;c Będzie na 100 % jutro ! :D   

czwartek, 27 grudnia 2012

~ Rozdział 44 ~

                                             ~ Rozdział 44 ~  Miałam chwilę wolnego tak więc wzięłam laptopa do ręki przy czym zalogowałam się na Fejsa, Twittera i inne portale społecznościowe. Zarzuciłam byle jaki sweter i postanowiłam zrobić zdjęcie, aby dodać je na TT.
Do pokoju wszedł Justin w.. ________________________________ Justin wszedł w.. samych czarnych bokserkach. Wyglądał seksownie, ten jego kaloryfer najchętniej bym się nim ogrzała. W ręce trzymał tacę, a na niej jeśli dobrze zobaczyłam pucharek z truskawkami. Usiadł obok mnie pytając :
- Kochanie chcesz trochę ? - usiadł obok mnie.
- Pewnie. - co jak co ale truskawki uwielbiam.
W tej chwili karmiliśmy się wzajemnie, usiadłam na nim okrakiem.
- Chcesz jeszcze ? - wyszeptałam mu do ucha.
- Od ciebie zawsze. - przygryz wargę.
- Proosze. - wpakowałam do jego ust pyszności.
- Mm.. - oblizał wargę przyciągając mnie do siebie. - Kocham cie. - powiedział.
- Ją ciebie też misiek. - złożyłam kilka pocałunków na jego ustach.
- A teraz dobranoc skarbie, chce się wyspać. - oznajmiłam po czym wróciłam do pozycji leżącej. *** RANO *** Kiedy otworzyłam oczy Justina nie było już w łóżku. Wzięłam iPhona do ręki po czym włączyłam go. Była 9:49 wstałam, udałam się na dół, a konkretnie do kuchni. Nie zastałam tam Biebera, za to przy kuchence stała Pattie.
- Dzień dobry. - przywitałam się wchodząc do pomieszczenia.
- O ! dzień dobry Julka. - Gdzie Justin ? - zapytałam.
- Bierze kąpiel, lubisz omlet ?
- Yhm.. - usiadłam przy stole.
- Mieszkałaś w Nowym Jorku ? - zapytała.
- Tak, z tatą. - widziałam, że zaraz padnie pytanie dotyczące mamy.
- A mama ? jeśli mogę spytać. - usiadła obok.
- Zmarła.. nie długo po moich narodzinach. - przełknęłam ślinę, bo nie chętnie wspominałam o mamie. - Przykro mi, nie wiedziałam. - mówiła szczerze, a mi poleciała łza.
- Nic nie szkodzi. - Kochasz Justina ? - pytała tak jakby nie wiedziała.
- Oczywiście, bardzo. - mówiłam śmiało.
- Mam nadzieję, że będziecie ze sobą jak najdłużej. - dobrze, że nie pytała o Selene. Do kuchni w samych dresach wszedł mój chłopak.
- Część piękna. - musnął me usta.
- No hej kochanie. - obdarzyłam go szczerym uśmiechem. - Dzień dobry.- tym razem spojrzał na jego rodzicielkę.
- Dzień dobry, zjesz z nami omlet ?
- Jasne, o której będzie tata ?
- Dzwonił i mówił, że będą przed 11. - mówiła rozkładając talerze.
- Okej, później przyjdzie Chaz, Ryan i Chris. - poinformował ją, kiedy to już jedliśmy śniadanie.
- Dobrze, ja później jadę na zakupy.
Nikt nic nie mówił, bo wszyscy byli zajęci konsumowaniem potrawy.
Po zjedzeniu umyłam naczynia, choć Pattie nalegała że to ona się tym zajmie i tak wyszło na moje.
Z Biebsem siedzieliśmy przed telewizorem, natomiast kobieta robiła coś w kuchni. Kiedy pozycja siedząca mi się znudziła położyłam się na jego kolanach, a ten bawił się kosmykami mych włosów. Po około godzinie ktoś zadzwonił do drzwi. Był to Jeremy z dzieciakami, przywitałam się.
- Witam, jestem Julia. - podałam mężczyźnie dłoń.
- Jeremy, ojciec Justina miło mi cie poznać Julka. - uśmiechnął się.
- Ta ślicznotka to pewnie Jazmyn, a ten przystojniak to zapewne Jaxon. - uśmiechałam się do dzieciaków, które Jeremy trzymał oburącz.
Dzieci trochę zawstydzone odwróciły wzrok, Juju podbiegł do nich wręcz krzycząc :
- Czeeść. - wziął na ręce Jazmyn, natomiast chłopczyka przytulił.
- Juustin. - oboje cieszyli się na widok swojego brata. Wszyscy razem zasiedliśmy w salonie, Pattie podała ciasto i koktajle. - głupio się czułam nic nie robiąc.
- Może pomogę ? - zapytałam.
- Nie trzeba, naprawdę. - wyszła do kuchni.
- Juju pobawisz się z nami ? - spytał Jaxon.
- Za chwilę. - odpowiedział.
- A ty.. ? - spuszczając głowę zapytał chłopczyk o jasnych włosach.
- Pewnie. - miałam nadzieję, że mnie polubią. Zresztą ja sama już polubiłam, a może nawet bardzo polubiłam. Oboje chwycili mnie za rękę po czym kierowaliśmy się ku górze. Weszliśmy do jednego z pokoi w którym jeszcze nie byłam. Znajdowała się tam beżowa kanapa, kolorowy wełniany dywan, szafa i kosze z zabawkami. - Zbudujemy dom ? - zapytał.
- Oczywiście co tylko chcecie. - wyjęli klocki z koszyków. Nasze "budowle" były niesamowite, razem z chłopakiem zbudowaliśmy dom z garażem, a z dziewczynką ułożyłam mebelki w domu dla lalek. - Podoba się wam ? - spytałam.
- Pewnie, jak mas na imię ? - zapytała dziewczynka.
- Julia. - oznajmiłam.
- Jesteś fajna Julka. - powiedziała mała.
- Haha.. dziękuje, wy również. - wyszczerzyłam się, kiedy to do pokoju wszedł Justin.
- Co robicie ? - usiadł obok mnie na podłodze, wkładając te gorące dłonie pod moja koszulkę.
- Justin głupku, nie teraz. - wysyczałam.
- Juju zobac co zrobiliśmy z Julką. - chwaliła się.
- Suuper, a teraz.. - zaczął ich łaskotać, a dzieci śmiały się w niebo głosy.
- Juulka powiedz mu żeby przestał. - mówiła, co ja gadam krzyczała przez śmiech. - Bieber zostaw ich. - starałam się być poważna.
- Teraz po nazwisku ? Poczekaj no tylko w nocy. - kontynuował swoje zajęcie.
- Misieeek proszę zostaw ich. - mówiłam błagalnym głosem. - Oj dobrze, skoro tak ładnie prosisz. - musnął mój policzek po czym to samo zrobił z dzieciakami mówiąc :
- Tatuś na was czeka, zaraz jedziecie. - zeszliśmy na dół, ja miałam na rękach Jazmyn, natomiast mój przystojniak swojego brata Jaxona.
Jeremy gotowy był do wyjścia, czekał tylko na maluchy. Kiedy już mieli wychodzić Jus upominał dwójkę rodzeństwa słowami : - A może teraz się pożegnacie ? - popatrzał na mnie, chwilę potem na nich. - Pa Julka. - powiedział lekko skrępowany chłopczyk. - Czeeść mam nadzieję, że pobawimy się kiedyś z Juju. - pomachała mi. - Pewnie, paa. - machałam maluchom. - Justin wychodzę, idę na zakupy a później jestem umówiona z Alicie. - oznajmiła ciemnowłosa kobieta. - Dobrze. - po chwili Pattie nie było już w domu, zostaliśmy sami, zupełnie sami.. - Włączyliśmy TV, leciała jakaś głupia komedia, niestety nie leciało nic godnego uwagi. Leżałam na kolanach Biebsowi, a ten nie mając zajęcia gładził ręką moje policzki. Nie wiem jak to możliwe, ale z chwili na chwilę kochałam go coraz bardziej i bardziej ! Przy nim czułam się taka wyjątkowa i.. nie powtarzalna. On jest inny niż wszyscy, bardziej czuły, subtelny i.. nie nalega, mówię tutaj o seksie. Usiadłam na nim okrakiem, byłam gotowa, pragnęłam go tu i teraz, natychmiast ! Zaczęłam go namiętnie całować, rękę wplotłam w jego włosy, a druga powędrowała do zapięcia jego rozporka. Pragnęłam go całą sobą, naprawdę nie wiem co tak naglę i od tak, ale.. cóż. - Kiciaa co cię naszło ? - patrzał na mnie zdziwiony moim zachowaniem. - Cii, nie nie mów tylko zdejmuj spodnie. - powiedziałam stanowczo. - Mrr.. kiciaa jesteś pewna ? - on jest taki kochany.. - Tak, Bieber zamknij się i ściągaj te spodnie ! Chłopak zamierzał to zrobić, lecz.. przerwał nam dzwonek do drzwi. _______________________________ Przepraszam, że taki krótki ale.. jestem chora. ;c Kochaam Was i dziekuję, że komentujecie i czytacie Moje wypociny. ;p 10 KOMENTARZY=NN :*

wtorek, 25 grudnia 2012

~ Rozdział 43 ~

                        ~ Rozdział 43 ~  Wsiedliśmy do eksluzywnego auta, który zawiózł nas pod dom Pattie - mamy Juju o czym pewnie dobrze wiecie. Juss rozdał jeszcze kilka autografów fanką czekającym pod domem i .. wyszła do nas, bo zapewne usłyszała piski jego mama. _____________________________________ - Dzieci wejdźcie, chłodno się zrobiło. - miała rację była 19:23, a przyznam że naprawdę powiało chłodem. Bez słowa szłam za ciemnowłosą kobietą. Ten "dom" był dosyć duży, dla mnie taka trochę mała willa, przed domem znajdował się piękny podjazd. Do domu prowadziły marmurowe schody. Kiedy weszliśmy do środka, myślałam że będzie to jakiś ekskluzywny dom jednak myliłam się. Był piękny i bogato zdobiony, a zarazem zwykły, bijący ciepłem dom. Zasiedliśmy w salonie, nie będę opisywała wszystkich pomieszczeń, ale powiem tylko iż było widać że projektantką salonu i chyba całego mieszkania była kobieta.
- Napijesz się czegoś ? - spojrzała na mnie.
- Nie dziękuje. - siedziałam obok Juju, ten ujął mą dłoń. Przyznaje byłam trochę podenerwowana, lecz sama nie wiem czym. Mama Justina wyglądała na miłą, zwykłą kobietę. - Tak więc Ty jesteś Julka ?
- Tak, miło mi panią poznać. - uśmiechnęłam się jak najpiękniej potrafiłam.
- Jaka tam pani.. Pattie jestem. Justin nie kłamał mówiąc, że jesteś piękna.
- Jak zawsze przesadza. - rumieniłam się.
- Wcale nie ! Dla mnie jesteś najpiękniejszą na świecie. - złożył namiętny pocałunek na mych ustach. - Justin później nacieszysz się Julką, a teraz chciałabym jeszcze trochę porozmawiać z twoją dziewczyną. - mówiła przez śmiech.
- Oj mamo przestań, teraz będziesz ją przesłuchiwać ? - mówił naburmuszony.
- Misiek przestań.. - ścisnęłam jego dłoń. - A co będę z tego miał ? - poruszał w zabawny sposób brwiami.
- Hmm.. jak będziesz grzeczny to dostaniesz nagrodę. - wyszczerzyłam się, oboje nie zwarzaliśmy na to, że Pattie siedzi obok.
- Mmm.. w takim razie już jestem grzeczny. - cmoknął mnie w policzek. - To może jednak jutro porozmawiamy. - kiedy już opuszczała pomieszczenie " zawróciła " mówiąc :
- Zapominałabym ! Jutro około 11 wpadnie Jeremy z maluchami. - wyszła. - A teraz chce dostać obiecaną nagrodę. - uśmiechnął się zalotnie.
Udałam, że się zastanawiam, powiedziałam :
- Yhm.. no dobrze. - pocałowałam go delikatnie w usta.
- Dostałeś to na co czekałeś, a teraz pokaż mi gdzie znajdę łazienkę.
- To była ta nagroda ? - otworzył szeroko oczy, widocznie był zdziwiony.
- Tak.. - ledwo powstrzymywałam się od śmiechu. - Jesteś pewna ? - mówił lekko podenerwowany.
- Owszem. - chciałam go przytulić, lecz wyminął mnie biorąc do rąk walizki szedł ku górze. Szłam krok w krok za nim wprost do jego pokoju, który bardzo duży. Znajdowało się tam wielkie białe łóżko o czarnej pościeli. Wręcz wielki plazmowy telewizor, garderoba, szafa większa od mojej, biurko na którym stał laptop. Bez słowa wyciągnęłam ze swojej walizki pidżame, po czym zapytałam :

- Pokażesz mi gdzie jest łazienka ? - niby było przed 20, ale miałam ochotę położyć się wygodnie na łóżku, w końcu byłam zmęczona tą całą podróżą. Nie całe osiem godzin samolotem robi swoje, oczy same mi się zamykały. - Drugie drzwi po lewej. - odpowiedział obojętnie.
Nie odpowiadałam, nie wiem o co mu chodziło.. myślał, że jw nagrodę dam mu dupy ? Zanim wyszłam wzięłam jeszcze tylko kosmetyczkę. Kiedy już znajdowałam się w łazience miałam ochotę na długą relaksującą kąpiel. Tak więc nalałam wody prawie do pełna, przy czym zrobiłam sobie pianę. W całym pomieszczeniu pachniało moim czekoladowym żelem pod prysznic, zanurzyła się w wodzie aż po sam czubek wody. Po jakiś 30 minutach kiedy woda zrobiła się już zimna wyszłam z wanny. W szybkim tempie wysuszyłam włosy, zmyłam resztki makijażu oraz przebrałam się. Kiedy weszłam do pokoju Juss oglądał coś w TV, natomiast ja zapytałam : - Gdzie mogę rozpakować swoje rzeczy ? - Do garderoby, tuż obok moich. - dopowiedział oschle. Popatrzałam na niego tylko z wyrzutem po czym zaczęłam rozpakowywaniem kiedy to już prawie kończyłam zadzwonił mój telefon. Zostawiałam go na biurku, tak więc wróciłam się po niego, dzwonił Luck - odebrałam : - Czeeść, nie przeszkadzam ? - zapytał. - No coś ty ! Fajnie, że dzwonisz. - Kiedy byliście na miejscu ? - Tak po 19 jak dobrze pamiętam. - Co robicie ? - Ehm.. Justin ogląda TV, a ja.. właśnie kończę się rozpakowywać.

- Dobra muszę kończyć jestem umówiony z Martą. - Uhuhu, czy ja o czymś nie wiem ? - Przestań zadzwonię jutro pa. - Pa. - zakończyłam rozmowę i właśnie wtedy przypomniałam sobie, że mam zadzwonić do taty. Jak pomyślałam tak zrobiłam, wybrałam jego numer i zadzwoniłam : - Tak ? - usłyszałam. - Taatoo, dlaczego nie było cię w domu rano i czemu nie odbierałeś ?! - spytałam z wyrzutem. - Musiałem iść do pracy, a padł mi telefon. - głupio się tłumaczył. - W takim razie dlaczego nie oddzwoniłeś ? - miałam ochotę na niego nawrzeszczeć i to po całości. Mówi, że to ja jestem nie odpowiedzialna ! - Jakoś wypadło mi z głowy.. - było widać, że nie ma ochoty na kontynuowanie rozmowy. - W takim razie ja ci już nie przeszkadzam PA. - podkreśliłam przy czym się rozłączyłam. W tym momencie wyłączyłam telefon, nie miałam ochoty z NIKIM rozmawiać. Na dodatek nie wiedziałam o co chodzi Justinowi, tak byłam wkurwiona. Położyłam się obok ciemnowłosego chłopaka pytając : - Dlaczego jesteś na mnie zły ? - do oczu nieoczekiwanie napłynęły mi łzy. - Nie jestem.. - odpowiedział obojętnie. - Przecież widzę, o co chodzi o to że za nagrodę nie dałam ci dupy ? - odwróciłam wzrok, a po poliku niekontrolowanie spłynęły mi dosłownie trzy słone łzy. - O czym ty mówisz ? - ujął mą dłoń. - Żałujesz, że tutaj jestem ? - bałam się spojrzeć mu w oczy. - Nieee ! Kochanie o co ci chodzi ? - udawał zdezorientowanego. - Myślisz, że jestem głupia i ślepa ?! Wkurwiłeś się że nie dałam ci dupy i nadal nie daje ? Zachowujesz się .. tak jakby .. liczyło się tylko pieprzenie, nic więcej ! - Kiciaa nie mów tak. Po prostu wydaje mi się, że nie kochasz mnie i dlatego nie chcesz ze mną uprawiać seksu. - oznajmił po czym wtulił się we mnie. - Kocham cię, ale nie jestem jeszcze na to gotowa. Chciałabym, ale.. nie mogę mam jakąś blokadę która mi JESZCZE nie pozwala. - otarł kciukiem łzy. - Nie musimy się śpieszyć pamiętaj, że bez względu na wszystko kocham cię najbardziej na świecie, rozumiesz ? - spojrzał mi prosto w oczy, tymi swoimi czekoladowskimi paczadłami. Pokiwałam głową na tak, a ten namiętnie wpił się w moje ust tak jakby ten pocałunek miał być ostatnim. Do chłopaka ktoś zadzwonił, odebrał a ja słyszałam tylko : - Siema, tak pewnie, około 12 ? Pasuje, do jutra. - Kto dzwonił kochanie ? - spytałam jeżdżąc ręką po Jerrym, któremu najwidoczniej się podobało bo dawał o sobie znać. - Ryan, pytał czy się jutro widzimy. Powiedziałem, że mogą razem z Chazem i Chrisem wpaść tak około 12, może być ? - Jasne w końcu ich poznam. - Tylko wiesz.. to trochę są takie czubki. - śmiał się.
'' Nowe miejsce ''
- A ty niby się od nich różnisz ? - wybuchnęłam śmiechem. - Teraz to mnie obraziłaś. - zrobił smutną minę. - Ah tak ? To może pójdę spać do salonu, na kanapę ? Hmm ? - Niee. - pocałował mnie w nos. - Kocham cię. - podniosłam jego T-shirt gładząc ten nie ziemski tors opuszkami palców. - Ja ciebie też słońce, a teraz idę się wykąpać przynieść ci coś do jedzenia ? - Możesz cokolwiek. - Okej. - pocałował mnie, wziął potrzebne rzeczy i opuścił pokój. Miałam chwilę wolnego tak więc wzięłam laptopa do ręki przy czym zalogowałam się na Fejsa, Twittera i inne portale społecznościowe. Zarzuciłam byle jaki sweter i postanowiłam zrobić zdjęcie, aby dodać je na TT. Do pokoju wszedł Justin w.. ___________________________ Przepraszam, że taki krótki ale święta i wiecie.. To ten : 12 KOMENTARZY = NN ;*

niedziela, 23 grudnia 2012

~ Rozdział 42 ~

                                              ~ Rozdział 42 ~
- Mam pytanka..
- Tak ?
- To pierwsze .. mogę towarzyszyć wam w drodze na lotnisko.
- Pewnie, bądź pod moim domem tak około 11 okey ?
- Jasne, a ten.. Marta w domu ? Bo nie odbiera i ma wyłączony telefon i nie wiem co z nią.
- Pewnie jeszcze śpi, ale jak wstanie to powiem żeby do ciebie zadzwoniła.
- Okeej dzięki to do zobaczenia. - rozłączyłam się
.
________________________________________

 Oczywiście nadal siedziałam na moim przystojniaku, który właśnie dobierał się do mojej szyi. Ręką sięgnęłam po bitą śmietanę leżąca na dębowym stole. Specjalnie ubrudziłam go na policzkach, ten popatrzał na mnie niby złą miną mówiąc :
- Osz ty, teraz musi spotkać cie kara.
W szybkim tempie wstałam i biegłam ku górze. Ten rzecz jasna próbował mnie złapać, ale nie pozwalałam na to uciekając przed nim.
Wbiegłam do mojego pokoju chowając się w garderobie, słyszałam jak wchodzi do pokoju.
- Tutaj jesteś zła niewiasto ! - jednak odkrył moja kryjówkę, cofałam się w głąb " skrytki " - Przed mną nie uciekniesz.. - śmiał się, podchodząc coraz bliżej.
Kiedy już stał twarzą w twarz do mnie, wpił się namiętnie w moje usta, a jego ręka powędrowała pod moją bluzkę. Przy okazji ubrudził moją twarz bitą śmietaną. Zaczął mnie łaskotać, a ja śmiałam się w niebo głosy.
- Juustin, zostaw mnie proszę. - posłuchał po czym oboje położyliśmy się na łóżko. Nasze twarze dzieliło zaledwie parę centymetrów, co tuliłam się do jego klatki piersiowej, natomiast ten gładził ręką mój brzuch. Przerwał nam dzwoniący telefon Jussa chłopak spojrzał na mnie pytając :
- Mała zabawimy się ?
- Co masz na myśli ? - zmarszczyłam czoło.
- Dzwoni Christian, mój przyjaciel z Stratford może tak byśmy.. - w tym momencie domyśliłam co ma na myśli.
- Głupek, nawet go nie znam !
- Ale poznasz, noo myszko proszę.. ale skoro nie chcesz to sam sobie poradzę. - odebrał "mówiąc"
- Juulka o tak ! Jesteś cudowna. - kiedy słyszałam ten jego szeksi głos, aż chciało się coś dodać, tak więc wysapałam
- O boooże Justin ! Tak, tak nie przestawaj. - szczerze ? to ledwo podtrzymałam się od śmiechu. Kiedy Chris zakończył " rozmowę " oboje wpadliśmy w nie pochamowany śmiech.
- Myszko już nie mogę się doczekać, aż będziesz tak krzyczeć tylko tak naprawdę." - Idiota ! - uderzyłam go w czoło.
- Nie ładnie tak. - oznajmił i z cwaniackim uśmiechem klepnął mnie w tyłek.
- Mm.. ale ty jesteś seksowna i ten twój tyłeczek. - sama nie wiem dlaczego, ale czułam jak się rumienię.
Znów zadzwonił telefon Justina, odebrał.
Wstałam po czym udałam się do pokoju Marty, zapukałam.
- Mogę wejść ? - spytałam.
Nikt nie odpowiadał.
Powtórzyłam pytanie.
- Pewnie, wejdź. - usłyszałam głos, który dobiegał tuż zza mną. Odwróciłam się dziewczyna stała przede mną w za dużej bluzce oraz krótkich spodenkach w paski. - Hej, myślałam że jeszcze śpisz. - obdarowałam ją jednym z moich najpiękniejszych uśmiechów, ta odwzajemniła go.
- Nie właśnie chwilę temu wstałam. - oznajmiła.
- Lucas dzwonił i prosił, abyś zadzwoniła do niego jak tylko się obudzisz.
- Okej zaraz do niego zadzwonię. Kiedy miałyśmy już iść do swoich pokoji zapytałam :
- Jeszcze jedno.. jedziesz z nami na lotnisko ?
- Pewnie zadzwonię tylko do Lucasa i ubiorę się.
- Okej, okej. - wróciłam do pokoju, na łóżku leżał Bieber.

Spróbowałam jeszcze dwa razy dodzwonić, lecz na marne. O dokładnie 11:58 wyszliśmy z domu, przed którym czekał mój przyjaciel. Kiedy znajdowaliśmy się na lotnisku, odbyliśmy odprawę.Oczywiście na lotnisku nie obyło bez paparazzi, piszczących fanek oraz tych monotonnych pytań reporterów co do Seleny i teledysku z jej udziałem. Mieliśmy wynajęty prywatny samolot, po tym jak już pożegnaliśmy się z przyjaciółmi zajęliśmy miejsca. Na pokładzie byliśmy tylko ja, Justin, pani pilot, Moshe -ochroniarz którego wcześniej przedstawił mi mój chłopak.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, nie wiem dlaczego podczas rozmowy myślałam o Selenie.. Po godzinie naszych omówień na tematy wszelkiego rodzaju Bieber usnął wtulony we mnie.Wyglądał jak zwykle zresztą nie ziemsko tak więc zrobiłam mu zdjęcie po czym wrzuciłam na TT podpisując ''Mój skarb śpi '' Przez ten czas myślałam o nas, jego rodzinie i tej całej Selinie. Kocham Justina, owszem bardzo mi na nim zależy, jednak boję się tego że kiedyś mogę mu się znudzić i .. zostawi mnie. Szczerze ? sama do końca nie wiem czy to, aby na pewno wielka miłość czy po prostu przelotny związek bez przyszłości. Boję się również cholernie reakcji jego rodziców i znajomych na mój widok, czy charakter. Co jeśli nie mnie nie zaakceptują ? Albo.. uznają, że lecę tylko na kasę Juss'a ? Ja wiem, iż to nie prawda ale czy inni .. Niekontrolowane parę łez spłynęło po moim policzku, gładziłam ręką policzki Juju. Musiałam usnąć, obudziło mnie ciuchuteńkie śpiewanie mego chłopaka ''Die In Your Arms'' które wyśpiewywał wprost do mojego ucha. Kiedy otworzyłam oczy zauważyłam, że za oknem panuje półmrok. Nie czułam się zbyt dobrze, moja głowa znajdowała się na kolanach przystojnego chłopaka jaki jest oczywiście Bieber. Uniosłam lekko głowę zauważyłam, że chłopak dodaje zdjęcie na TT podpisując je '' I <3 U ''. Uśmiechałam się sama do siebie : - Z czego się tak śmiejesz ? - położył rękę na moim udzie. - Z ciebie głuptasie. - wybełkotałam. - A to dlaczego ? - uniósł brwi co oznaczało zdezorientowanie. - Tak sobie wariacie kocham Cię. - cmoknęłam go w usta. Później oglądaliśmy coś w TV, pokazywał mi te wszystkie cudowne wpisy o nas Beliebers. Owszem byłe też te negatywne, ale nie zwracaliśmy na nie uwagi. Na miejscu byliśmy dokładnie o 19:30, oczywiście na lotnisku przywitały nas tłumy, wielkie tłumy fanek, fotoreporterów i innych zwykłych ludzi. Tak, Justin przyciągał tłumy ale w końcu jest sławny więc nie mam się czego dziwić. Wsiedliśmy do eksluzywnego auta, który zawiózł nas pod dom Pattie - mamy Juju o czym pewnie dobrze wiecie. Juss rozdał jeszcze kilka autografów fanką czekającym pod domem i .. wyszła do nas, bo zapewne usłyszała piski jego mama. _______________________ Przepraszam, że taki krótki ale.. wiecie świeta, pomaganie itp . :P Również przepraszam za literówki ale.. pisane na fonie. :DD WESOŁYCH ŚWIĄT ! <3 11 komentarzy = NN ; *