***
- Tato ! Jestem, musimy pogadać. - wtargnęłam do salonu, gdzie siedział już Bieber, mój ojciec i Maggie.
- Oh już wszystko wiem. - uśmiechnął się obejmując ramieniem Mag. _________________________________ - Serio ? Przepraszam, że tak na ostatnią chwilę.
- Spokojnie, wszystko w porządku córeczko. - obdarował mnie uśmiechem.
- Jesteś spakowana ? - spytał Justin oplatając rękę wokół mojej talii.
- Yhm, tylko jeszcze muszę spakować kosmetyki itp. - przeczesałam ręką jego włosy.
- To świetnie, my z Maggie wychodzimy do znajomych, więc dom pozostawiam na te parę godzin tobie skarbie. - wstali kierując się do drzwi.
- Kocham cię bardzo i pamiętaj, że jak będziesz czego potrzebować to dzwon. - przytulił mnie całych sił.
- Też cię kocham i będę pamiętać. - przytuliłam jego dziewczynę po czym wyszli.
- Cześć dziewczyny. - pomachał do moich przyjaciółek.
- Hej. - odpowiedziały razem przy czym usiadły w salonie, a ja i Justin udaliśmy się do kuchni w celu przygotowania przekąsek.
- Więc .. jak się czuje moja przyszła żona ? - zachichotałam, gdy ten okręcił mnie wokół mojej osi przy czym całował mnie z pasją i namiętnością.
- Wspaniałe, a jak ma się mój najprzystojniejszy na świecie przyszły mąż ? - mruknęłam. - Przy tobie świetnie, bez ciebie już gorzej. - cmoknął mnie w policzek.
- Tylko mam zła wiadomość ..
- Jaką ? - wyjęłam z szafki trzy paczki chipsów o różnych smakach.
- Jednak muszę wyjechać trochę wcześniej w trasę, bo koncerty mam za 3 dni, ale jeszcze wywiady, spotkania z fanami i promocja płyty.
- Trochę wcześniej czyli kiedy ? - założyłam rece na piersi.
- Jutro wieczorem. - spuścił głowę.
- Słucham ?! - upuściłam szklanke do, której miałam zamiar nalać sok.
- Kiciaa ..
- Co się stało ? - do kuchni wtargnęły dziewczyny, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi.
- Otworzycie ? - mruknął do nich Bieber.
- Yhm, jasne.
- Kochanie wrócę za tydzień, dasz radę. Mam dać tylko 4 koncerty i wracam do ciebie. - Nie chce tego słuchać, będę sama. - rozpłakałam się siadając na kanapie.
- Koteek .. - chciał mnie przytulić, lecz mu się nie udało.
- Zostaw mnie ! - warknęłam.
- Nie mogę zawieść moich beliebers, kocham je.
- To nie o to chodzi Justin, po prostu będę sama, ta szkoła i w ogóle.
- Czeeść, co się stało piękna ? - usłyszałam głos Lucka, a po chwili czułam jak mnie przytuli.
- Jest dobrze. - syknął Juss. - Jakoś nie widzę. - odpowiedział mu szorstko.
- Nie wtrącaj się. - mój przyjaciel wstał i podszedł do Biebera, a dziewczyny usiadły obok mnie.
- Bo ? Jak ty kurwa traktujesz swoją dziewczynę ? - stali minimetry od siebie.
Wcześniej wydawało mi się, że się lubią.
- Jeśli już coś to narzyczoną i uwierz mi, że dobrze. - zacisnął zęby.
- Przestańcie ! - krzyknęłam wstając, już nie płakałam. Justin ma karierę i muszę to zrozumieć.
- Justin rozumiem, że masz karierę ale obiecaj że będziesz codziennie dzwonił. Tydzień bez ciebie w nowej szkole i pustym domu nie jest fajne.
- Obiecuje kochanie. - podszedł do mnie po czym już byłam w jego uścisku.
- Kocham cię księżniczko i przepraszam. - pocałował mnie w czoło.
- Ja ciebie też, jest okej. Jak zwykle spanikowałam.
- Luck jak widzisz Justin nic mi nie zrobił, po prostu będę za nim tęsknić. I spanikowałam, ale dziękuje za troskę.
- Czy on powiedział .. - jąkał się. - Tak dobrze słyszałeś, Justin mi się oświadczył. - pokazałam pierścionek. - Serio ? Bo myślałem, że nigdy tego nie zrobisz stary. - klepnął go w plecy i uścisnął jego dłoń. - Myślałem o tym już od dawna, ale .. bałem się że moja księżniczka mi odmówi. - cmoknął mnie w usta. - Debil ! - palnęłam go. - Gratuluje, moja kochana Julka wyjdzie za mąż. - przytuli mnie. - Yhm. - chrząknęła Marta. - Chodź tu kochanie. - teraz ja całowałam Jussa, a Marta Lucka. - Ej, ej kochasie ! Ja tu jestem ! - szturchnęła nas kolejno Kate. - Okej, okej. - śmialiśmy się. - Ile macię czasu do wylotu ? - spytał. - Jest po 18, więc 2-3 godziny. - To co robimy ? - dodała Marta. - Hmm .. kino ? - zaoferował mój przyszły mąż. - Niiee, może kręgle a później się zobaczy hę ? - musiałam wtrącić. - Jasne, dobry pomysł ! *** Jechaliśmy autem Biebera, jechał zdecydowanie za szybko, ale za nami nie jechali żadni paparazzi. - Skarbie zwolnij proszę. - razem z dziewczynami byłyśmy dosłownie wbite w siedzenia. Nie odpowiedział, gdy po chwili usłyszeliśmy odgłos wydany przez policyjny motor, co oznaczało że musimy się zatrzymać. Cholera. - Dzień Dobry panu. - zasalutował policjant.
- Witam. - uśmiechnął się jakby nigdy nic.
- Wiesz dlaczego cię zatrzymałem ?
- No nie wiem .. podoba ci się mój samochód. - każdy z nas chichotał.
- Jest całkiem niezły, ale jest inny powód.
- Więc jaki ?
- Znaczne przekroczenie prędkości panie Bieber.
- Oh, no tak. Rozpoznałeś mnie, jest coraz lepiej. - zaśmiał się.
- Proszę, twój mandat. Do widzenia.
- Do zobaczenia. - mruknął chowając świstek papieru do schowka, po chwili jechał już normalną prędkością, aż pod kręgielnie.
Wysiedliśmy, Luck objął Marte w tali i razem z Kat weszli już do środka.
-Co jest piękna ?- rzucił obojętnie jak dla mnie przy czym objął mnie w talii.
-Po za tym, że mogłeś spowodować wypadek, dostałeś mandat i mało co nie umarłam ze strachu to nic.-chciałam się wyrwać.
-Oj przepraszam no, skarbie .. -wpił się w moje usta.
-Proszę tylko byś już nigdy tak nie robił, boję się.- odwzajemniłam się. - Tak jest pani Bieber ! - zasalutował mi.
- Głupek z ciebie. - cmoknęłam go w policzek po czym weszliśmy do kręgielni.
- Ale na zawsze twój.
***
- Yeah ! Zbiłam wszystkie ! - krzyczałam, nie zważając na wzrok ludzi, którzy obserwują Justina i robią mu zdjęcia.
- Haha ! Popatrz teraz ! - chłopak wziął mi kule i zbił wszystko.
Wszyscy zaczęli bić brawo i podchodzili do niego po autograf, odeszłam na bok do przyjaciół.
- Ej mała, co jest ? - Marcie nie przeszkadzało to jak się do mnie zwracał, wiedziała że po przyjacielsku.
- Nie, nic. - spojrzałam na mały tłum ludzi, który zebrał się wokół Biebera.
- Aaa ! Nie przejmuj się i graj z nami. - dodała Kat.
- Masz rację. - tak i zrobiłam.
Po 15 minutach ON w końcu wyrwał się z tłumu, lecz ten szedł za nim. Ludzi było coraz więcej i więcej, przepraszam dziewczyn, atrakcyjnych dziewczyn.
- Mogę grać z Wami ? - spytał.
- Jaas .. - mieli zamiar powiedzieć moi przyjaciele, ale im nie pozwoliłam.
-Nie, nie możesz. - spiorunowałam go wzrokiem.
-Kiciaa, co jest nie tak ? - Pytasz co jest nie tak ? Nie bądź śmieszny, nie chodzi o twoich fanów ale mogłeś dać autografy i przyjść do mnie, a zostawiać mnie tak jak sierote. - rzuciłam kulą i ze złości nie zbiłam nawet jednego kręgla.
- Przepraszam .. jutro powiem beliebers o nas ..
- Przecież wiedzą, że jesteśmy razem. - skrzywiła się.
- Tak, ale nie wiedzą że ci się oświadczyłem. - szepnął.
- My jedziemy do domu, bo za duży tu tłum. Jedziecie z nami ? - mruknął Juju kładąc rękę na mój tyłek.
- Pewnie. - kierowaliśmy się do wyjścia.
- Kocham cię najbardziej na świecie. - mówił.
- Selenie też to mówiłeś ? - wsiadłam do auta.
- Kochanie, wiesz że nie.
- Dobra, jedź POWOLI. - podkreśliłam każdą sylabę tego słowa.
- Ro-zu-miem. Też cię kocham.
- Przepraszam, że nie pograliście zbyt długo. - mruknęłam.
- Jest dobrze, godzina w zupełności wystarczy. - uśmiechnął się mój przyjaciel.
- Dokładnie. - zatwierdziły jego wypowiedź.
- Dziękuje wam za wszystko, nie wiem co bym bez was zrobiła.
- Oh przestań, to my dziękujemy że nas poznałaś. Jadąc wspólnie nuciliśmy piosenkę, która leciała w radiu. Nim się obejrzałam byliśmy już w domu, pustym domu. Zamówiliśmy pizze i mimo wszystko miło spędziliśmy czas. Dochodziła 21, a my mieliśmy być na lotnisku po 21, więc zaczęliśmy się zbierać. Tym razem Bieber jechał zgodnie z prawem. Bogu dzięki.
***
- Zadzwońcie tylko jak dolecicie okej ? - mruknęłam Kate.
- Oczywiście, będziemy pamiętać. - odpowiedział Juss.
- Liczę ze zaproszenia na ślub dostaniemy już w przyszłym tygodniu. - dodała Marta tulac swojego chłopaka.
- Haha jasne. - ucałowałam ją i Kat w policzek, natomiast Lucka uściskałam.
- Miłej podróży. - dorzucił.
- Dzięki, pa kocham was !
- My ciebie też !
Justin rozdał zaledwie kilka autografów po czym udaliśmy się na pokład naszego prywatnego samolotu. Razem z nami leciał Kenny, Scoot i Fredo. Jak zwykle nie było nudno.
- Pani pilot mm .. - mruknął Alfredo śmiejąc się.
- Gorąca. - dodał Bieber.
- Bardziej ode mnie ? - zaśmiałam się.
- Coś ty skarbie, nawet tak nie myśl. - zachichotał. - Chociaż w sumie .. - udawał, że myśli.
- Tak ? - mruknęłam.
- Niezły ma tyłek. - puścił mi oczko.
- Dupek z ciebie. - rzuciłam siadając sama z tylu i włożyłam słuchawki na uszy. Nie byłam na niego zła. W mojej głowie rozbrzmiewała piosenka 'Heart Attack', a w tle słyszałam śmiechy Justina i Freda, bo Scoot i Kenny przyszpiali. Zamknęłam oczy i odpłynęłam z inny świat.
W pewnym momencie poczułam jak ktoś siada mi na kolana. Otworzyłam oczy mrużąc je delikatnie.
- Yhm, co jest ? - otworzyłam w pełni jedno oko.
- Powiedzmy, że wszyscy śpią, a ja nam ochotę na ciebie.
- Niech ci pani pilot da. - rzuciłam obojętnie.
- Chyba nie myślisz, że mówiłem poważnie kochanie. Twój tyłeczek jest najseksowniejszy. - musnął moje usta.
- Jestem śpiąca, idę spać. - udałam się do naszej kabiny.
Po prostu się położyłam.
- Kochanie .. - zamknął drzwi od kabiny i położył się obok.
- Tak ?
- Mam ochotę.
- Świetnie, a teraz dobranoc. Nie zawsze musimy się pieprzyć, kiedy on chce tym bardziej, że teraz ja nie mam ochoty.
***
- Ej, zakochańce pobudka ! Jesteśmy na miejscu. - był to głos Alfredo.
- Ehem, już. - odpowiedziałam.
- Nie już, tylko teraz jakkolwiek to brzmi. - zachichotał.
- Dobra, dobra a ty nie rozkazuj mojej księżniczce. - dodał Bieber chwytając mnie w pasie.
- Za 10 minut lądujemy. - wyszedł.
- Jutro wyjeżdżasz ? - zapytałam.
- Tak, ale będę dzwonił a z tobą będzie Ryan, Natalia i Chris. - przełknął głośno sline.
- To nie to samo, wiesz o tym. Kiedy wracasz ?
- Dzisiaj środa, jutro czwartek hmm .. więc wracam we wtorek.
- Dobrze. - wstałam, poprawiłam makijaż i rozczesałam włosy.
Justin zrobił to samo tylko bez malowania się, rzecz jasna. W Kanadzie byliśmy przed 7 rano. Na szczęście nie było żadnych paparazzi, nie było nikogo. Justin nie chciał ochrony, więc Kenny ,Scoot i Fredo mieli zamiar wrócić do NY. Lubią tam być, szczególnie że Scooter ma do załatwienia jakieś ważne sprawy.
- Dzięki za towarzystwo, do zobaczenia jutro. - klepnęli się w plecy.
- Cześć Julia. - pomachali mi.
- Pa. - zrobiłam to samo.
- Ehem, już. - odpowiedziałam.
- Nie już, tylko teraz jakkolwiek to brzmi. - zachichotał.
- Dobra, dobra a ty nie rozkazuj mojej księżniczce. - dodał Bieber chwytając mnie w pasie.
- Za 10 minut lądujemy. - wyszedł.
- Jutro wyjeżdżasz ? - zapytałam.
- Tak, ale będę dzwonił a z tobą będzie Ryan, Natalia i Chris. - przełknął głośno sline.
- To nie to samo, wiesz o tym. Kiedy wracasz ?
- Dzisiaj środa, jutro czwartek hmm .. więc wracam we wtorek.
- Dobrze. - wstałam, poprawiłam makijaż i rozczesałam włosy.
Justin zrobił to samo tylko bez malowania się, rzecz jasna. W Kanadzie byliśmy przed 7 rano. Na szczęście nie było żadnych paparazzi, nie było nikogo. Justin nie chciał ochrony, więc Kenny ,Scoot i Fredo mieli zamiar wrócić do NY. Lubią tam być, szczególnie że Scooter ma do załatwienia jakieś ważne sprawy.
- Dzięki za towarzystwo, do zobaczenia jutro. - klepnęli się w plecy.
- Cześć Julia. - pomachali mi.
- Pa. - zrobiłam to samo.
Wsiedliśmy do limuzyny jadąc wprost do domu. Byłam trochę wyczerpana i głodna. Kiedy tylko znaleźliśmy się w domu, wzięłam się za robienie sphagetti.
- Jeśli chcesz kochanie to możemy zamówić, nie musisz gotować. - objął mnie od tylu calując kark.
- Nie Justin, nie musisz za wszystko płacić. Ja też potrafię gotować. - odwróciłam i klepnęłam go w tyłek.
- Mm.. może zamiast na śniadanie zjeść sphagetti zjem ciebie co ? - posadził mnie na blacie, gdy niespodziewanie .. ____________________________________________ Wiec .. przepraszam za wszelkiego rodzaju błędy i ..cały tydzien nie było rozdziałuu ;< Przykro mi, że nie mam juz tej weny co kiedys, ale pisałam bym czesciej lecz .. chcecie by rozdziały były w maire długie, sensowne, nie nudne i bez błedów . Wiec mam nadzieje ze ten wyszedł mi w miare ; ) Kocham Was i dziekuje za wszystko <3 Nwm kiedy NN .. ;< Ale postaram sie jeszcze przed szkoło dodać . :) 20 KOMENTARZY - NN ; *
- Jeśli chcesz kochanie to możemy zamówić, nie musisz gotować. - objął mnie od tylu calując kark.
- Nie Justin, nie musisz za wszystko płacić. Ja też potrafię gotować. - odwróciłam i klepnęłam go w tyłek.
- Mm.. może zamiast na śniadanie zjeść sphagetti zjem ciebie co ? - posadził mnie na blacie, gdy niespodziewanie .. ____________________________________________ Wiec .. przepraszam za wszelkiego rodzaju błędy i ..cały tydzien nie było rozdziałuu ;< Przykro mi, że nie mam juz tej weny co kiedys, ale pisałam bym czesciej lecz .. chcecie by rozdziały były w maire długie, sensowne, nie nudne i bez błedów . Wiec mam nadzieje ze ten wyszedł mi w miare ; ) Kocham Was i dziekuje za wszystko <3 Nwm kiedy NN .. ;< Ale postaram sie jeszcze przed szkoło dodać . :) 20 KOMENTARZY - NN ; *