sobota, 2 lutego 2013

~ Rozdział 59 ~

                       ~ Rozdział 59 ~ - Niespodzianka !! - krzyknął Juss, a chwilę potem otworzyłam oczy widząc piękny, duży salon, oraz Lucka z dziewczynami oglądających już salon i chyba kuchnie.
- O boże Justin ! Ale.. co.. to.. - nie mogłam wydobyć z siebie słowa.
- To nasz nowy dom skarbie. - myślałam, że żartował bo od razu było widać że to jakaś willa. ____________________________________ - Kochanie, ale.. - miałam coś powiedzieć, lecz ciągle mi przerywał.
- Nie podoba ci się ? - posmutniał.
- To nie tak Justin, po prostu nie wiem czy nie będę wracać do domu, obiecałam. - powiedziałam odważnie.
- A może to tak, że ty ze mną nie chcesz mieszkać, hę ? - wyrzucił ręce w powietrze, przy czym wściekły oparł się o framugę drzwi.
- Kotek..
- Teraz kotek ? A może po prostu już sobie kogoś znalazłaś ?! - był wkurzony, co ja gadam był wkurwiony i to ostro.
- Ej co jest ? - spytała Kate.
- Nic, zresztą nie ważne. - chłopak wyszedł trzaskając drzwiami.
- Justin ! - krzyczałam, ale jak grochem o ścianę.
- Proszę cie zaczekaj.. - nie posłuchał.
Poczułam się znów słabo, kręciło mi się w głowie.
  ***** PÓŹNIEJ *****
- Julka, Julka słyszysz mnie ?- powoli otworzyłam oczy, lecz po chwili zamknęłam bo zbyt raziło mnie światło.
-Pani Julio, słyszy mnie pani ?- teraz kiedy odważyłam się otworzyć drzwi, to znaczyłam Lucka i doktora, tak zdecydowanie znajdowałam się w szpitalu.
-Co ja.. co ja tu robię.- głowa mnie bolała. - Zemdlała pani, musimy zrobić pani wszelkiego rodzaju badania. - uświadomił mnie doktor po czym wyszedł.
- Julka jak się czujesz ? - spytał Luck.
- Em.. trochę mnie głowa boli, a co się konkretnie stało ?
- No.. bo.. - No powiedz w końcu. - rozkazałam mu.
- Jakby to.. no pokłóciłaś się z Justinem, przy tym jak oglądaliśmy dom, a potem.. już sama wiesz. - tłumaczył.
- Teraz już pamiętam. - poprawiłam poduszkę za głową, nie wiedząc jak się zachować.
Jemu zadzwonił telefon, a w tym czasie na sale wszedł doktor.
- Zaraz wracam. - mój przyjaciel opuścił pomieszczenie.
- Okej.
- A więc pani Julio, pobraliśmy pani krew i wszystko jest w jak największym porządku. Ale muszę zadać pani pytanie..
- Tak ? - nie widziałam o co mu chodzi.
- Czy jest możliwość, że jest pani w ciąży ?
- Co ?! Nie ! Chyba nie.. - odpowiedziałam chwiejnie, bo przecież tak naprawdę się zabezpieczaliśmy się.
- Musi pani zrobić testy, a jeśli się dobrze czujesz to możesz już wyjść. - mówił.
- To wspaniałe. - dalej nie widziałam co myśleć o tej ciąży, ale byłam pewna że jak wrócę do domu to zrobię testy. Jest po 15, a Bieber po 21 ma jechać na koncert. Co jeśli ja serio.. nie Julka ogarnij się, to nie możliwe !
Ten koleś wyszedł, a na sale wszedł Bieber. - Część kochanie jak się czujesz ? - próbował mnie przytulić, ale ja mu to uniemożliwiłam.
- Zostaw mnie i .. najlepiej wyjdź ! - oznajmiłam.
- Kiciaa, przepraszam zachowałem się jak dupek. - skomentował.
- Mało powiedziane. - spiorunowałam go wzrokiem.
- Kochanie jestem cholernym dupkiem, nie doceniam takiego skarba jakim jesteś. Przepraszam, ale wtedy mnie to zirytowało .. myśl, że nie chcesz ze mną zamieszkać zrobiła swoje. - posmutniał.
- Kochasz mnie jeszcze ?
- Tak kotek, ale następnym razem nie denerwuj się tylko porozmawiaj ze mną okej ?
- Jasne skarbie, jak się czujesz ? - cmoknął mnie z czoło.
- Em.. dobrze, mogę już za nie długo wyjść. A co do tego mieszkania to.. zamieszkam z tobą Justin, naprawdę cie kocham ale potrzebowałam chwili namysłu. - odwzajemniłam pocałunek.
- Rozumiem, tak się cieszę kochanie.
- Gdzie Luck ? - spytałam.
- Czeka na zewnątrz. - oznajmił.
Po godzinie byłam już w domu i pakowałam się razem z Justinem w czym pomagała nam Pattie. Po 16 byliśmy już w nowym domu, sami. Tak naprawdę to nie mieliśmy zbyt dużo do rozpakowania, tylko ciuchy bo wszystko tam już było.
- Justin ? - mruknęłam.
- Hmm ?
- Kiedy wrócisz z trasy ?
- Na pewno jeszcze przed tym zanim pójdziesz do szkoły, skarbie.
- Dziś już 3 sierpnia, a ja 10 mam rozpoczęcie, a tak konkretnie to kiedy ? - dopytywałam.
- Za 2 góra 3 dni słońce, a właśnie muszę ci o czymś powiedzieć. - mówił.
- Tak ? - wkładałam kolejną bluzkę do garderoby.
- Bo chodzi o to, że.. no..
- Justin powiedz wreszcie o co chodzi. - tak, jestem niecierpliwa.
- Więc.. w trasie będzie uczestniczyć .. Selena.
Myślałam, że się przesłyszałam.
- Kto ?!
- Kotek spokojnie..
- Kto do cholery ?!
- Selena..
Rzuciłam ubrania na ziemię i w szybkim tempie zeszłam na dół, on za mną.
- Julia, ale.. - próbował sprostować sytuację.
- Nie ma żadnego ale ! Kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć, tuż przed wyjazdem ?! - wyrzuciłam ręce w powietrze, na dodatek czułam jak się we mnie gotuje.
- Przepraszam.. - spuścił głowę.
- Wsadz sobie to przepraszam wiesz gdzie ! W tym momencie znów zrobiło mi się słabo i nie dobrze, usiadłam na kanapę.
- Kochanie co się dzieje ?
- Zostaw mnie ! Idź sobie lepiej do panny Gomez, już zbieraj się. - byłam nie wkurzona, a wkurwiona !
- Przestań, dobrze wiesz że zagram tylko parę koncertów a ona dla mnie nic nie znaczy, rozumiesz? - kucnął przede mną po czym chwycił mnie za podbródek tak, abym patrzała mu prosto w oczy.
- Nie, nie rozumiem. Ona zrobi wszystko, byś mnie zostawił. - zaczęłam płakać.
- Kiciaa jest TYLKO i CAŁY TWÓJ i nikt tego nie zmieni. Kocham cie, chce abyś była szczęśliwa ze mną. Wiem, że nie zawsze to będzie łatwe, ale.. dany radę ! Będę pisał i dzwonił codziennie, a jak tylko będę miał czas to będziemy rozmawiać na skype, skarbie to zaledwie 3 dni. - objaśnij.
- Ale.. nie dam rady bez ciebie nawet tych 3 dni. - przytuli mnie, przy czym pocałował.
Po chwili znów poczułam się źle, ale tym razem o wiele gorzej. Wybiegłam do łazienki przy czym zamknęłam drzwi i.. dalej już chyba wiecie. Tak chyba czas zrobić test, muszę. Wykonałam czynności związane ze zrobieniem testu, kiedy usłyszałam jak Justin dobija się do drzwi.
- Julka, otworz ! - był zdenerwowany.
- Zaraz wychodzę wszystko jest okej, daj mi pięć minut. - poprosiłam.
- Dobrze. - słyszałam jak odchodzi.
Czas strasznie mi się dłużył, myślałam że mijają wieki, a było to zaledwie parę minut.
Kiedy upłynął wyznaczony czas, wynik był.. pozytywny ?! Ale.. jak ja mogę być w ciąży ?! To nie możliwe, ręce mi się trzęsły a ja czułam jak w środku płonę. Przemyłam twarz zimną wodą, po czym poklepałam się po twarzy.
Julka ! Ogarnij się, dasz radę ! - wyszłam z łazienki.
Poszłam do salonu, gdzie Bieber oglądał coś w TV.
- Kochanie co się stało ? Jesteś jakaś taka blada.
- Justin, teraz ja muszę ci coś powiedzieć. - przełknęłam ślinę i nerwowo przygryzłam wargę.
- Tak ?
- Jestem w ciąży ! - oczy same zalały mi się łzami.
- Co ?! - chyba to do niego nie doszło.
- Jestem w ciąży. Justin.. usunę to dziecko, nie chce psuć ci kariery ! - mówiłam rozstrzęsiona.
- Nie powole ci na to. - Ale.. o czym ty mówisz Justin ? - serio nie widziałam o co mu chodzi, usiadłam obok niego.
- Skarbie nie pozwolę ci usunąć rozumiesz ? - cmoknął mnie w czoło.
- Ale.. jak ty sobie to wyobrażasz ? Przecież to zniszczy twoją karierę, a w ogóle przecież ja mam szkole ty koncerty, to była wpadka.
- Moje prawdziwe Belibers zrozumieją, kotek.. nie mów tak. Nie chcesz mieć ze mną dzieci, tak ?!
- Chce, ale w tym wieku ?
- Jesteśmy oboje pełnoletni, pamiętaj. - dodał.
- Nie chce zniszczyć ci twojego życia, oraz tego na co tak długo sobie pracowałeś, mianowicie kariera, szacunek i fani. - łzy spływały po moich policzkach niczym wodospad.
- Ty jesteś moim życiem, pamiętaj że bardzo cie kocham i chce założyć z tobą rodzinę. Nie usuniesz naszego dziecka, rozumiesz ? Proszę.. - powiedział.
- Tak, też cie kocham. - do godziny 19 rozmawialiśmy o naszej wspólnej przyszłości, o wszystkim tym co między nami jest.
Zaprosiliśmy również przyjaciół, aby im o tym powiedzieć. Justin przysiągł, iż teraz będzie się mną opiekował. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Otworze. - oznajmiłam, a Bieber przed tym pocałował mnie w brzuch.
- Część piękna. - cmoknął mnie w policzek Chris.
- Ej ! Ja to słyszę. - mówił Justin.
- Hej. - powiedziałam do wszystkich, a mianowicie Chrisa, Ryana, Nat i Marty, Lucka i Kate którzy muszą wraca do NY za godzinę.
Usiedliśmy wszyscy razem na kanapie a szczerze ? Nie miałam zamiast usuwać ciąży, chciałam mieć dziecko z Justinem, ale.. nasz wiek i świadomość zniszczenia mu kariery zrobiła swoje.
- Więc.. co takiego ważnego macie zamiar nam powiedzieć ? - spytała Nat, a ja siedząc Bieberowi na kolanach chwyciłam go za rękę.
- Właśnie co to takiego ? - spytał Luck.
- Mamy się bać ? - kolejne pytanie dołączyła Kate.
- Bo.. ja.. - znów się jąkałam.
- Julia jest w ciąży, będziemy mieli dziecko. - dodał Juss.
Nikt nic nie mówił, była totalna cisza.
- No ! To gratuluje !! - Marta chciała jakoś sprostować sytuację.
-Dziękujemy. - uśmiechnęłam się.
-Znacie już płeć ?- zapytała Nat, chyba już się oswoili,bo nam gratulowali

- Bieber ! No, konkret stary będziesz ojcem. - Chris klepnął mojego chłopaka w ramie.
- A znacie już płeć ? - dodał Ryan.
- Nie.. dowiedziałam się ponad godzinę temu. - tłumaczyłam.
- Aha. - urwał Luck.
Wszyscy mieli oczy szeroko otwarte, ale po chwili atmosfera się rozluźniła.
- Dobra to ja idę po szampana, trzeba to jakoś uczcić. - oznajmiłam.
- Świetnie ! - dodała Nat.
- Nie możesz pić skarbie, nie teraz. - mówił Juss.
- Tylko lampke szampana kotek no..
- Tylko jedną. - około 20 Luck, Marta i Kate musieli się zbiera, iż jechać na lotnisko.
Pożegnałam się z nimi, obiecali że jak tylko będą mogli to przyjadą.
- Paa. - zamknęłam drzwi.
- To co robimy ? - spytał Ryan.
- Ja godzinę Scoot po mnie będzie, więc.. pamiętajcie że macie się zaopiekować moją księżniczką. - usiadłam obok niego.
- Tak jest panie Bieber. - zasalutował mu Ryan.
- Oczywiście, że się zaopiekujemy. - mówił Chris.
- Tylko ręce precz od mojego skarba.- wpił się z moje usta.
-Okej, okej.
Przez następną godzinę Juss mnie całował i przytulał. __________________________________________________________________ PRZEPRASZAM ZA BLEDY, tak wiem miałam 3 dni na napisanie ale.. nadal sie ucze i dostałam już parę dobrych ocenek a fiza.. w ten piątek idę .. ;/ Kooocham Waas ;3 I dziękuję za ponad 14 000 wejść ! Cieszę się że to czytacie ! :D Jak tylko skończe z tą fizą będę pisac lepiej, bez błędów i regularnie ;x

środa, 30 stycznia 2013

~ Rozdział 58 ~

                       ~ Rozdział 58 ~ - O boże. - jęknęłam i zachłysnęłam się powietrzem.
- Mówiłem skarbie.
Najpierw poruszał biodrami stanowczo, ale po krótkim czasie szybciej i mocniej. Ja dotykałam jego klatki piersiowej z lekka mokrej od potu.
-Juustin nie dam rady!- doszłam wbijając mu paznokcie w plecy. _______________________________________ On najwidoczniej jeszcze nie, bo kontynuował czynność tylko, że dwa razy szybciej. Przez to czułam, iż dojdę chyba po raz kolejny, a w momencie ten przestał choć widział co się ze mną dzieje.
- Ejj ! Bieber co ty robisz !? - patrzałam na niego z wyrzutem, kiedy ten oklapł na łóżko.
- Em.. leże obok mojej księżniczki po udanym stosunku. - łobuzersko się uśmiechnął.
- Ale.. ja.. nienawidzę cie ! - udałam obrażoną i chciałam wstać, lecz ten chwycił mnie za nadgarstek.
- Kiciaa nie mało ci jeszcze ? - przygryzł wargę.
- Nie !
- To chodź. - po chwili leżąc na dużym łóżku poczułam jego palce w sobie.
Robił nimi cuda, wygięłam się w łuk a ten tylko spogłądał na mnie.
- Bieeeber ! - doszłam po czym musnęłam delikatnie jego usta.
- Dziękuje to najlepsze urodziny na świecie. - przytuliłam go, później zasnęliśmy.
Rano obudziłam była 11;32, obudziłam Juss'a, zamówiliśmy śniadanie po czym wróciliśmy do domu o 13.
- Już jesteśmy ! - krzyknął Justin.
- Juuuju. - w naszą stronę biegła mała Jaz.
- Małaa ! - Ceść Julia, gdzie byliście ? - wzięłam ją na ręce.
- Heej małaa, musieliśmy coś załatwić z Justinem. - uśmiechnęła się szeroko.
Bieber wszedł do kuchni, ja z dziewczynką na rękach dołączyłam do niego. Chłopak rozmawiał z mamą, lecz kiedy ja weszłam do pomieszczenia oboje zamilkli.
- Dzień dobry. - skierowałam wzrok na Pat.
- Dzień dobry Julia, jak podobało się przyjęcie ? - widać, że czym predzej chcieli zmienić temat.
- A jak podobał się po urodzinowy prezent skarbie ? - z łobuzerskim uśmiechem Juss.
- Było świetnie, a prezent.. jeszcze lepszy. - odłożyłam Jaz na podłogę, a ja sama wyszłam do łazienki, bo źle się poczułam. Tak już po raz drugi zwymiotowałam, okropnie mnie mdliło. Kiedy wyszłam z łazienki od razu zażyłam tabletkę, nie mówiąc Justinowi o bólu brzucha, bo zrobił by aferę, a to przecież zwykle mdłości.
- Co jest skarbie ? - do sypialni wszedł Bieber.
- Nic.. może zaprosimy Lucka, Martę i Kate ? - spytałam.
- Jeśli chcesz to oczywiście, chcesz coś zjeść ?
- Em.. nie jestem głodna. - ozmajmiłam - Okej, to ja pójdę po coś do jedzenia kochanie. - cmoknął mnie w czoło po czym wyszedł.
Ja wybrałam numer Lucka, odebrał po 2 sygnałach.
- Heej śliczna. - powiedział.
- Cześć przystojniakuu ,możesz z dziewczynami przyjść do mnie? - śmiałam się.
- Hm.. no pewnie, jest po 11 to może.. za 30 minut ?
- Dobrze będę czekać paa. - wyłączyłam się.
Położyłam się wygodnie na łóżku, patrząc bez sensu w sufit.
- O czym myślisz słońce ? - przerwał mi mój chłopak.
- O tobie i o tym jak bardzo cie kocham kootek. - usiadł obok, a ja chwyciłam go za przyrodzenie.
- Ejj maleńkaa nie kuś, mało ci po wczorajszym ? - położył się obok mnie.
- Ee.. nie ! Wczoraj byłeś zupełnie do niczego. - mówił ledwo powstrzymując śmiech.
- Co powiedziałaś ?!
- Że jesteś totalnie do niczego. - lubiłam się z nim droczyć.
- Osz ty złaa, jeszcze mi za to zapłacisz. - położył się na mnie, kiedy to miał mnie pocałować do pokoju wszedła Pattie z Jazmyn na rękach.
-Echem, nie chciałabym przeszkadzać, ale.. Justin nie zapomij,że za godzinę.
-Wiem! - Już dobrze, dobrze. Tylko bądźcie grzeczni. - mówiła.
- Mamoo czy wy z tatą nie uprawialiście seksu ? - mówił śmiejąc się, a ja czułam jak się rumienie.
- Owszem Justin, ale .. - nie dał jej skończyć.
- Tak, zabezpieczamy się, a zresztą to nie twoja sprawa. - mówił już lekko szorstko.
- Może tak grzeczniej ?!
- Będę mówił jak mi się będzie podobało, a teraz wyjdź ! - krzyknął.
- Nie mów tak do mnie i nie zachowuj się jak gówniarz ! - źle się czułam, kiedy się kłócili.
- Kurwa ! Jestem dorosły, mogę robić co chce, a nawet pieprzyć się ze swoją dziewczyną ! - kobieta wyszła trzaskając drzwiami, a ja chwyciłam go za rękę.
- Nie powinieneś odnosić się tak do mamy.. - skarciłam go.
- Ale co ją to kurwa obchodzi czy i kiedy się kochamy !? - nie mógł pochamować złości.
- Kotek upokój się, proszę.
- musnęłam jego napięte mięśnie na ramieniu.
- Ale..
- Proszę. - usta zamknęłam mu pocałunkiem.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, zeszłam na dół razem z moim chłopakiem przy czym otworzyłam drzwi. Byli to moi przeciele.
- Heej wszystkim ! - krzyczałam kolejno przytulając Martę, Kate i Lucka.
- Czeeść. - odpowiedziały dziewczyny witając się z Juss'em.
- Siema. - mówił Lucas do Justina, a później ten coś mu powiedział tylko, że dość cicho i nic nie słyszałam.
- Wejdźcie. - powiedziałam wskazując ręką na salon.
- Napijecie się czegoś ? - spytałam, kiedy usiedli.
- Em.. jak masz to zimną cole proszę. - poprosiła Kate.
- Ja to samo. - wyrwał się z rozmowy z moim chłopakiem.
- A ja może jakiś sok. - dodała Marta.
Kiedy tylko wyszłam do kuchni słyszałam jak wszyscy zaczynają coś szeptać. Po chwili wróciłam z tacą na której były napoje i przekąski.
- Ejj o czym tak gadacie ? - spytałam.
- O niczym ważnym. - powiedział Luck.
- Yhm, jaasne. - usiadłam obojętnie na kanapie.
- Skarbie wiesz, że cie kocham ? - Bieber objął mnie w pasie.
- Teraz skarbie, a tak to gadacie o czymś za moimi plecami.
- Kiciaa no, to nic ważnego.
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć. - dodała Marta, na co ja wypiełam język w jej stronę.
- Em.. to co idziemy.. na spacer ? - niespodzianie wyrwał się mój przyjaciel.
- Jasne, dobry pomysł. - skomentował Biebs.
- Pewnie. - mówiła Kate i Marta.
- Nie mam ochoty na spacer, przepraszam. - wyszłam z pomieszczenia.
- Julkaa.. - doszedł do mnie głos mojego chłopaka, który szedł w moją stronę.
- Co chcesz ?
- Chodź z nami na ten spacer.
- Ale.. źle się czuje. - naprawdę tak było, mdliło mnie, choć zjadłam tylko parę ciastek.
- Kochanie prooszę.. - zrobił słodkie oczka.
- No dobra, ale pójdę się tylko przebrać.
-Okej, ja też mam zamiar to zrobić. -wziął mnie na ręce zaniósł na górę Wybrałam te ubrania <kliik>, a Bieber na szybko przebrał się w <kliik>. Powiedział, że poczekają na mnie na dole, udałam się do łazienki. Ubrałam przygotowane wcześniej ciuchy, po czym zrobiłam makijaż oraz rozczesałam włosy. Poczułam się słabo, usiadłam na wannie, w głowie mi się zakręciło po czym po raz kolejny zwymiotowałam się. Nie wiem czy to jakieś zatrucie pokarmowe czy po prostu taki mam dzień. Moment później zeszłam na dół do reszty, po chwili szliśmy gdzieś przed siebie. Justin trzymał mnie za rękę, Lucas z Martą to samo, tylko Kat szła obok nich śmiejąc się.
- Kotek zamknij oczy. - poprosił.
- Ale po co ?
- Nie pytaj tylko zamykaj. - zamknęłam oczy, a on prowadził mnie gdzieś za rękę. Moment później chłopak wziął mnie na ręce, a później powiedział.
- Niespodzianka !! - krzyknął Juss, a chwilę potem otworzyłam oczy widząc piękny, duży salon, oraz Lucka z dziewczynami oglądających już salon i chyba kuchnie.
- O boże Justin ! Ale.. co.. to.. - nie mogłam wydobyć z siebie słowa.
- To nasz nowy dom skarbie. - myślałam, że żartował bo od razu było widać że to jakaś willa. __________________________________________________________ Wiem, wiem że krótki ale.. naprawdę musze się uczyć dziś miałam kartkówkę z niemca ale.. napisałam chyba na 4 !! Yeeea. ! A mam 2 na półrocze. W piątek poprawiam fize <1 część> więc .. rozdzial może pojawić się w .. sobote. ;< Dziękuuję za ponad 11 tyś wejŚć i .. te miłe komy. :D Skoro tak mówicie to nie zawiesze +sorry za błędy.. DO NN . :) #SWAG LOF JU TOO ! PROOSZE ABY KAŻDY PISAŁ 1 KOMENTARZ I NIE PYTAJCIE POD ROZDZIAŁEM KIEDY BĘDZIE NOWY ROZDZIAŁ ! 11 KOMENTARZE = NN ;*

poniedziałek, 28 stycznia 2013

~ Rozdział 57 ~

                        ~ Rozdział 57 ~  Dokładnie o godzinie 17:50 przyjechała po nas limuzyna, Bieber ubrany był w czarne rurki z wiszącym krokiem, białą podkoszulkę i czerwoną marynarkę. Wyglądał tak <kliik>. Kiedy już mieliśmy wysiadać chłopak przepasał mi oczy chustką i za rękę gdzieś prowadził.. _____________________________________ W pewnym momencie wziął mnie na ręce, lecz po chwili odstawił spowrotem na ziemię.
- Justin, gdzie ja jestem ? - nadal nic nie widziałam.
- Zaraz się dowiesz skarbie. - po chwili zdjął mi chustę z oczu a ja usłyszałam głośne.
- Wszystkiego najlepszego! - zaniemówiłam, była to jakaś wielka sala elegancka, a zarazem imprezowa.
- O boże ! Dziękuje. - do oczu napłynęły mi łzy.
Ludzie po kolei podchodzili do mnie, większości co prawda nie znałam, lecz z wszystkimi się przywitałam. W pewnym momencie Bieber złapał mnie za rękę, a ludzie sne wpływem muzyki zaczęli tańczyć i rozmawiać.
- Kochanie dziękuje. - mówiłam oglądając tą piękną sale podczas, kiedy ten gdzieś mnie prowadził.
Wszystko było takie piękne, te stoliki okryte liliowymi obrusami, oświetlenie, muzyka, jedzenie podawane przez kelnerów, ale i tak najważniejsi byli ludzie.
- Zamknij oczy. - poprosił, a ja to wykonałam.
Poczułam jak ktoś mnie przytulia, ktoś zupełnie inny zakrywa oczy, a jeszcze inny chwycił mnie za rękę.
- O booże Luck, Marta, Kate !! - Niespodzianka ! - krzyknęli churem, a ja nie mogłam powstrzymać łez szczęścia i zadowolenia.
- Ale jak ? Wy ? - patrzyłam na nich pytająco.
- Czary, a tak serio to sprawka Justina. - powiedział Luck.
Bieber stał tylko oparty o ścianę, zapewne czekał aż mu podziękuje.
- Kotek tak bardzo ci dziękuje. - mówiłam przytulając go.
- Podziekujesz później, w domu skarbie. - cmoknął mnie w czoło.
- Haha głupek.
- Ale twój, tylko twój. - pocałował mnie.
- Wiem, kocham cie najbardziej na świecie. - on całował moją szyję, a ja chwyciłam go za przyrodzenie.
- Ejj kochasie, my tu jesteśmy. - przerwała Marta.
- Okej, okej zapomniałam. - zażartowałam.
Wszyscy weszliśmy na sale, od razu zaczęliśmy tańczyć. Naprawdę moje życie to chyba bajka, ale to tylko dzięki Juss'owi. Ja z Kate,Martą i Nat poznałam je zaczęłyśmy dziką zabawę na parkiecie, natomiast mój chłopak z Luckiem , Chrisem i Ryanem rozmawiali siedząc przy stole, popijając szampana.
Atmosfera była cudowna, podczas tańczenia przyglądałam się kto dokładnie tu jest. Więc .. Scoot i większość teamu Biebsa, Nat, Ryan, Chris, Jess, Pattie, Jeremy, Jazmyn i Jaxson. Ale tak na oko to było z 60-70 osób. Wszyscy doskonale się bawili, co można było zauważyć. Około 21 dj zapowiedział następny utwór następująco.
- A teraz prosimy o wejście wszystkich z parkietu osoby naszej solenizantki i jej chłopaka Justina. - wszyscy zaczęli bić brawa, a mój skarb podszedł do mnie pytając.
- Zatańczymy ? - przygryzł wargę.
- Z przyjemnością. - weszliśmy na sam środek, a reszta ludzi zeszła z parkietu bacznie nas obserwując.
Dj zapodał wolną i romantyczną piosenkę, a Biebs mnie objął w tali przyciągając mnie do siebie.
- Na ile procent mnie kochasz ? - zapytałam.
- Na 99 %. - odpowiedział.
- A ten 1 % ? - pytałam zdziwiona.
- Nienawidzę cie. - mówił całkiem poważnie, a ja zastygłam w bezruchu.
- A to dlaczego ?
- Że kochasz takiego dupka jak ja. - oznajmił śmiejąc się.
- Idioto ! - wpił się w moje usta, a nasze jezyki toczyły walkę. Uwielbiałam te nasze długie, pełne porządania i miłości pocałunki. W ogóle tak czasami się zastanawiam dlaczego spośród tylu kobiet, bogatych i sławnych wybrał właśnie mnie ?
-Maleńkaa, kocham cie. - jego dłonie powędrowały na mój tyłek.
- Ja ciebie bardziej. - włożyłam ręce do kieszeń jego spodni.
Kiedy już zatańczyliśmy swój wolny taniec, dj włączył "Call me maybe" i wtedy wszyscy razem śpiewaliśmy i tańczyliśmy. Wzięłam na ręce Jaz i zaczęłyśmy razem tańczyć i wykupiać się. Natomiast Bieber objął mnie od tylu w talii po czym zaczął całować moją szyję. Byłam tak zajęta tańczeniem z Kate, Nat i Martą że nawet nie miałam czasu nic wypić, nie to co Justin z chłopakami. Zauważyłam, iż jest już 1 nad ranem usiadłam na kolanach mojemu chłopakowi przy czym wypiłam chyba z 3 drinki na raz.
- Kochanie nie przesadzasz ? - spytał mój chłopak.
- Emm.. niee. - cmoknęłam go w policzek, bo on sam był trochę zalany.
Podwinęłam sukienkę po czym usiadłam na nim okrakiem,pochylił się i zaczął całować moją szyję. Pragnęłam go. Ten zaczął wkładać rękę pod moją sukienkę, sam jego dotyk przyprawiał mnie o dreszcze. Usiłowałam zdjąć mu koszulkę, bo marynarki już nie miał na sobie, lecz przerwał mi czyjś głos.
- Ej może nie tutaj ? - był to głos Lucka.
- Czemu ? - spytał Juss.
- Niech robią co chcą ja z chęcia po patrze. - mówił też z lekka wypity Chris.
- Kotek chodź do toalety. - mówiłam.
- Okej. - kiedy weszliśmy można było usłyszeć tylko.
- O booże, tak tak, Ryan szybciej prooszę ! - tak to byli zdecydowanie Ryan z Natalią.
- Hotel ? - popatrzał na mnie z cwaniackim uśmieszkiem Bieber.
- Jasne, tylko chodź się pożegnać. - tak też zrobiliśmy, zaprosiłam jutro do nas Marte, Kate i Lucka. Podziękowałam wszystkim za mile spędzony wieczór, a Chris zaniósł wszystkie prezentydo limuzyny która już na nas czekała. Juss nakazał szoferowi jechać do hotelu "Sunny" kiedy byliśmy na miejscu podeszliśmy do recepcji, Onbez problemu załatwił pokój, ale oczywiście bez autografu się nie obyło.Chłopak już w windzie zaczął mnie rozbierać, ja go również. Choć oboje byliśmy pod wpływem alkoholu, nie miało to wpływu na nasze uczucia.Kiedy z ledwością otworzyłam drzwi,już po chwili leżałam na łóżku, a chłopak na mnie. Zaczął mnie zachłannie całować, ja po cichu pojękiwałam. Sam jego dotyk doprowadzał mnie do szaleństwa,a co dopiero jego spojrzenia prosto w oczy czy ciepły oddech na mojej klatce piersiowej. Tak,to on był moim ukojeniem od wszystkiego co mnie dręczyło. Nawet nie wiem kiedy zostaliśmy w samej bieliźnie,a chłopak całował mnie od góry do dołu. Kiedy już jego głowa znajdowała się ku podbrzuszu zębami chwycił moje stringi powol je ściągając, co przyprawiało mnie o dreszcze. Później zajął się moim miejscem intymny, kiedy to tak jęczałam dość głośno, ten zdjął mi stanik. Wygięłam się w łuk chwytając go za włosy tak, że jego usta znajdowały się na moich. Całował tak nie ziemsko i cholernie zachłannie.Z pewnym momencie Justin został pozbawiony przeze mnie bokserek i to teraz ja robiłam mu dobrze ustami. Ten tylko cicho jęcząc szeptał jaka to jestem cudowna. - Juulia skarbie kocham cie. - mówił.
- Ja ciebie też idioto. - dodałam.
- Jak mnie nazwałaś ? - pociągnął mnie za włosy, lecz że prawie nie bolało, wręcz podniecała mnie ta jego złość i chciałam w to dalej brnąć.
- Tak jak słyszałeś pieprzony idioto ! - krzyknęłam, a ten pociągnął mnie tak że teraz leżał na mnie napierając na mnie swoim ciałem.
- Przeproś !- rozkazał.
- A jeśli nie.. to co ? - zakpiłam, a Bieber złapał mnie za włosy, przy czym sprawił, iż moja głowa gwałtownie odchyliła się.
- To.. ukarze cie. - teraz już całował moją szyję.
- Proszę bardzo. - śmiałam się mu w twarz.
- Nie wierzysz mi ? - w odpowiedzi zaśmiałam się mu prosto w oczy.
- Sama chciałaś. - zaczął mnie całować po czym brutalnie wszedł we mnie, nie powiem że nie podobała mi się ta jego stanowczość.
- O boże. - jęknęłam i zachłysnęłam się powietrzem.
- Mówiłem skarbie.
Najpierw poruszał biodrami stanowczo, ale po krótkim czasie szybciej i mocniej. Ja dotykałam jego klatki piersiowej z lekka mokrej od potu.
-Juustin nie dam rady!- doszłam wbijając mu paznokcie w plecy. __________________________________________________ Przepraszam za te liczne błedy ! ;c Ale naprawdę się uczę i nie mam czasu na poprawki, jeśli ktoś powie po co wgl. piszesz wiec.. Mam pytanie .. MAM ZAWIESZAĆ BLOGA CZY WYTRZYMACIE TEN TYDZIEŃ Z BŁĘDAMI I WGL ? 10 KOMENTARZY = NN :*

niedziela, 27 stycznia 2013

Przepraszam..

Ostatno jak wiece cały czas sie ucze i.. nie zdążyłam napisac rozdziału ale będzie jutro.. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. :/