- O boże Justin ! Ale.. co.. to.. - nie mogłam wydobyć z siebie słowa. - To nasz nowy dom skarbie. - myślałam, że żartował bo od razu było widać że to jakaś willa. ____________________________________ - Kochanie, ale.. - miałam coś powiedzieć, lecz ciągle mi przerywał.
- Nie podoba ci się ? - posmutniał.
- To nie tak Justin, po prostu nie wiem czy nie będę wracać do domu, obiecałam. - powiedziałam odważnie.
- A może to tak, że ty ze mną nie chcesz mieszkać, hę ? - wyrzucił ręce w powietrze, przy czym wściekły oparł się o framugę drzwi.
- Kotek..
- Teraz kotek ? A może po prostu już sobie kogoś znalazłaś ?! - był wkurzony, co ja gadam był wkurwiony i to ostro.
- Ej co jest ? - spytała Kate.
- Nic, zresztą nie ważne. - chłopak wyszedł trzaskając drzwiami.
- Justin ! - krzyczałam, ale jak grochem o ścianę.
- Proszę cie zaczekaj.. - nie posłuchał.
Poczułam się znów słabo, kręciło mi się w głowie.
***** PÓŹNIEJ *****
- Julka, Julka słyszysz mnie ?- powoli otworzyłam oczy, lecz po chwili zamknęłam bo zbyt raziło mnie światło.
-Pani Julio, słyszy mnie pani ?- teraz kiedy odważyłam się otworzyć drzwi, to znaczyłam Lucka i doktora, tak zdecydowanie znajdowałam się w szpitalu.
-Co ja.. co ja tu robię.- głowa mnie bolała. - Zemdlała pani, musimy zrobić pani wszelkiego rodzaju badania. - uświadomił mnie doktor po czym wyszedł.
- Julka jak się czujesz ? - spytał Luck.
- Em.. trochę mnie głowa boli, a co się konkretnie stało ?
- No.. bo.. - No powiedz w końcu. - rozkazałam mu.
- Jakby to.. no pokłóciłaś się z Justinem, przy tym jak oglądaliśmy dom, a potem.. już sama wiesz. - tłumaczył.
- Teraz już pamiętam. - poprawiłam poduszkę za głową, nie wiedząc jak się zachować.
Jemu zadzwonił telefon, a w tym czasie na sale wszedł doktor.
- Zaraz wracam. - mój przyjaciel opuścił pomieszczenie.
- Okej.
- A więc pani Julio, pobraliśmy pani krew i wszystko jest w jak największym porządku. Ale muszę zadać pani pytanie..
- Tak ? - nie widziałam o co mu chodzi.
- Czy jest możliwość, że jest pani w ciąży ?
- Co ?! Nie ! Chyba nie.. - odpowiedziałam chwiejnie, bo przecież tak naprawdę się zabezpieczaliśmy się.
- Musi pani zrobić testy, a jeśli się dobrze czujesz to możesz już wyjść. - mówił.
- To wspaniałe. - dalej nie widziałam co myśleć o tej ciąży, ale byłam pewna że jak wrócę do domu to zrobię testy. Jest po 15, a Bieber po 21 ma jechać na koncert. Co jeśli ja serio.. nie Julka ogarnij się, to nie możliwe !
Ten koleś wyszedł, a na sale wszedł Bieber. - Część kochanie jak się czujesz ? - próbował mnie przytulić, ale ja mu to uniemożliwiłam.
- Zostaw mnie i .. najlepiej wyjdź ! - oznajmiłam.
- Kiciaa, przepraszam zachowałem się jak dupek. - skomentował.
- Mało powiedziane. - spiorunowałam go wzrokiem.
- Kochanie jestem cholernym dupkiem, nie doceniam takiego skarba jakim jesteś. Przepraszam, ale wtedy mnie to zirytowało .. myśl, że nie chcesz ze mną zamieszkać zrobiła swoje. - posmutniał.
- Kochasz mnie jeszcze ?
- Tak kotek, ale następnym razem nie denerwuj się tylko porozmawiaj ze mną okej ?
- Jasne skarbie, jak się czujesz ? - cmoknął mnie z czoło.
- Em.. dobrze, mogę już za nie długo wyjść. A co do tego mieszkania to.. zamieszkam z tobą Justin, naprawdę cie kocham ale potrzebowałam chwili namysłu. - odwzajemniłam pocałunek.
- Rozumiem, tak się cieszę kochanie.
- Gdzie Luck ? - spytałam.
- Czeka na zewnątrz. - oznajmił.
Po godzinie byłam już w domu i pakowałam się razem z Justinem w czym pomagała nam Pattie. Po 16 byliśmy już w nowym domu, sami. Tak naprawdę to nie mieliśmy zbyt dużo do rozpakowania, tylko ciuchy bo wszystko tam już było.
- Justin ? - mruknęłam.
- Hmm ?
- Kiedy wrócisz z trasy ?
- Na pewno jeszcze przed tym zanim pójdziesz do szkoły, skarbie.
- Dziś już 3 sierpnia, a ja 10 mam rozpoczęcie, a tak konkretnie to kiedy ? - dopytywałam.
- Za 2 góra 3 dni słońce, a właśnie muszę ci o czymś powiedzieć. - mówił.
- Tak ? - wkładałam kolejną bluzkę do garderoby.
- Bo chodzi o to, że.. no..
- Justin powiedz wreszcie o co chodzi. - tak, jestem niecierpliwa.
- Więc.. w trasie będzie uczestniczyć .. Selena.
Myślałam, że się przesłyszałam.
- Kto ?!
- Kotek spokojnie..
- Kto do cholery ?!
- Selena..
Rzuciłam ubrania na ziemię i w szybkim tempie zeszłam na dół, on za mną.
- Julia, ale.. - próbował sprostować sytuację.
- Nie ma żadnego ale ! Kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć, tuż przed wyjazdem ?! - wyrzuciłam ręce w powietrze, na dodatek czułam jak się we mnie gotuje.
- Przepraszam.. - spuścił głowę.
- Wsadz sobie to przepraszam wiesz gdzie ! W tym momencie znów zrobiło mi się słabo i nie dobrze, usiadłam na kanapę.
- Kochanie co się dzieje ?
- Zostaw mnie ! Idź sobie lepiej do panny Gomez, już zbieraj się. - byłam nie wkurzona, a wkurwiona !
- Przestań, dobrze wiesz że zagram tylko parę koncertów a ona dla mnie nic nie znaczy, rozumiesz? - kucnął przede mną po czym chwycił mnie za podbródek tak, abym patrzała mu prosto w oczy.
- Nie, nie rozumiem. Ona zrobi wszystko, byś mnie zostawił. - zaczęłam płakać.
- Kiciaa jest TYLKO i CAŁY TWÓJ i nikt tego nie zmieni. Kocham cie, chce abyś była szczęśliwa ze mną. Wiem, że nie zawsze to będzie łatwe, ale.. dany radę ! Będę pisał i dzwonił codziennie, a jak tylko będę miał czas to będziemy rozmawiać na skype, skarbie to zaledwie 3 dni. - objaśnij.
- Ale.. nie dam rady bez ciebie nawet tych 3 dni. - przytuli mnie, przy czym pocałował.
Po chwili znów poczułam się źle, ale tym razem o wiele gorzej. Wybiegłam do łazienki przy czym zamknęłam drzwi i.. dalej już chyba wiecie. Tak chyba czas zrobić test, muszę. Wykonałam czynności związane ze zrobieniem testu, kiedy usłyszałam jak Justin dobija się do drzwi.
- Julka, otworz ! - był zdenerwowany.
- Zaraz wychodzę wszystko jest okej, daj mi pięć minut. - poprosiłam.
- Dobrze. - słyszałam jak odchodzi.
Czas strasznie mi się dłużył, myślałam że mijają wieki, a było to zaledwie parę minut.
Kiedy upłynął wyznaczony czas, wynik był.. pozytywny ?! Ale.. jak ja mogę być w ciąży ?! To nie możliwe, ręce mi się trzęsły a ja czułam jak w środku płonę. Przemyłam twarz zimną wodą, po czym poklepałam się po twarzy.
Julka ! Ogarnij się, dasz radę ! - wyszłam z łazienki.
Poszłam do salonu, gdzie Bieber oglądał coś w TV.
- Kochanie co się stało ? Jesteś jakaś taka blada.
- Justin, teraz ja muszę ci coś powiedzieć. - przełknęłam ślinę i nerwowo przygryzłam wargę.
- Tak ?
- Jestem w ciąży ! - oczy same zalały mi się łzami.
- Co ?! - chyba to do niego nie doszło.
- Jestem w ciąży. Justin.. usunę to dziecko, nie chce psuć ci kariery ! - mówiłam rozstrzęsiona.
- Nie powole ci na to. - Ale.. o czym ty mówisz Justin ? - serio nie widziałam o co mu chodzi, usiadłam obok niego.
- Skarbie nie pozwolę ci usunąć rozumiesz ? - cmoknął mnie w czoło.
- Ale.. jak ty sobie to wyobrażasz ? Przecież to zniszczy twoją karierę, a w ogóle przecież ja mam szkole ty koncerty, to była wpadka.
- Moje prawdziwe Belibers zrozumieją, kotek.. nie mów tak. Nie chcesz mieć ze mną dzieci, tak ?!
- Chce, ale w tym wieku ?
- Jesteśmy oboje pełnoletni, pamiętaj. - dodał.
- Nie chce zniszczyć ci twojego życia, oraz tego na co tak długo sobie pracowałeś, mianowicie kariera, szacunek i fani. - łzy spływały po moich policzkach niczym wodospad.
- Ty jesteś moim życiem, pamiętaj że bardzo cie kocham i chce założyć z tobą rodzinę. Nie usuniesz naszego dziecka, rozumiesz ? Proszę.. - powiedział.
- Tak, też cie kocham. - do godziny 19 rozmawialiśmy o naszej wspólnej przyszłości, o wszystkim tym co między nami jest.
Zaprosiliśmy również przyjaciół, aby im o tym powiedzieć. Justin przysiągł, iż teraz będzie się mną opiekował. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Otworze. - oznajmiłam, a Bieber przed tym pocałował mnie w brzuch.
- Część piękna. - cmoknął mnie w policzek Chris.
- Ej ! Ja to słyszę. - mówił Justin.
- Hej. - powiedziałam do wszystkich, a mianowicie Chrisa, Ryana, Nat i Marty, Lucka i Kate którzy muszą wraca do NY za godzinę.
Usiedliśmy wszyscy razem na kanapie a szczerze ? Nie miałam zamiast usuwać ciąży, chciałam mieć dziecko z Justinem, ale.. nasz wiek i świadomość zniszczenia mu kariery zrobiła swoje.
- Więc.. co takiego ważnego macie zamiar nam powiedzieć ? - spytała Nat, a ja siedząc Bieberowi na kolanach chwyciłam go za rękę.
- Właśnie co to takiego ? - spytał Luck.
- Mamy się bać ? - kolejne pytanie dołączyła Kate.
- Bo.. ja.. - znów się jąkałam.
- Julia jest w ciąży, będziemy mieli dziecko. - dodał Juss.
Nikt nic nie mówił, była totalna cisza.
- No ! To gratuluje !! - Marta chciała jakoś sprostować sytuację.
-Dziękujemy. - uśmiechnęłam się.
-Znacie już płeć ?- zapytała Nat, chyba już się oswoili,bo nam gratulowali
- Bieber ! No, konkret stary będziesz ojcem. - Chris klepnął mojego chłopaka w ramie.
- A znacie już płeć ? - dodał Ryan.
- Nie.. dowiedziałam się ponad godzinę temu. - tłumaczyłam.
- Aha. - urwał Luck.
Wszyscy mieli oczy szeroko otwarte, ale po chwili atmosfera się rozluźniła.
- Dobra to ja idę po szampana, trzeba to jakoś uczcić. - oznajmiłam.
- Świetnie ! - dodała Nat.
- Nie możesz pić skarbie, nie teraz. - mówił Juss.
- Tylko lampke szampana kotek no..
- Tylko jedną. - około 20 Luck, Marta i Kate musieli się zbiera, iż jechać na lotnisko.
Pożegnałam się z nimi, obiecali że jak tylko będą mogli to przyjadą.
- Paa. - zamknęłam drzwi.
- To co robimy ? - spytał Ryan.
- Ja godzinę Scoot po mnie będzie, więc.. pamiętajcie że macie się zaopiekować moją księżniczką. - usiadłam obok niego.
- Tak jest panie Bieber. - zasalutował mu Ryan.
- Oczywiście, że się zaopiekujemy. - mówił Chris.
- Tylko ręce precz od mojego skarba.- wpił się z moje usta.
-Okej, okej.
Przez następną godzinę Juss mnie całował i przytulał. __________________________________________________________________ PRZEPRASZAM ZA BLEDY, tak wiem miałam 3 dni na napisanie ale.. nadal sie ucze i dostałam już parę dobrych ocenek a fiza.. w ten piątek idę .. ;/ Kooocham Waas ;3 I dziękuję za ponad 14 000 wejść ! Cieszę się że to czytacie ! :D Jak tylko skończe z tą fizą będę pisac lepiej, bez błędów i regularnie ;x
- A znacie już płeć ? - dodał Ryan.
- Nie.. dowiedziałam się ponad godzinę temu. - tłumaczyłam.
- Aha. - urwał Luck.
Wszyscy mieli oczy szeroko otwarte, ale po chwili atmosfera się rozluźniła.
- Dobra to ja idę po szampana, trzeba to jakoś uczcić. - oznajmiłam.
- Świetnie ! - dodała Nat.
- Nie możesz pić skarbie, nie teraz. - mówił Juss.
- Tylko lampke szampana kotek no..
- Tylko jedną. - około 20 Luck, Marta i Kate musieli się zbiera, iż jechać na lotnisko.
Pożegnałam się z nimi, obiecali że jak tylko będą mogli to przyjadą.
- Paa. - zamknęłam drzwi.
- To co robimy ? - spytał Ryan.
- Ja godzinę Scoot po mnie będzie, więc.. pamiętajcie że macie się zaopiekować moją księżniczką. - usiadłam obok niego.
- Tak jest panie Bieber. - zasalutował mu Ryan.
- Oczywiście, że się zaopiekujemy. - mówił Chris.
- Tylko ręce precz od mojego skarba.- wpił się z moje usta.
-Okej, okej.
Przez następną godzinę Juss mnie całował i przytulał. __________________________________________________________________ PRZEPRASZAM ZA BLEDY, tak wiem miałam 3 dni na napisanie ale.. nadal sie ucze i dostałam już parę dobrych ocenek a fiza.. w ten piątek idę .. ;/ Kooocham Waas ;3 I dziękuję za ponad 14 000 wejść ! Cieszę się że to czytacie ! :D Jak tylko skończe z tą fizą będę pisac lepiej, bez błędów i regularnie ;x