poniedziałek, 31 grudnia 2012

~ Rozdział 45 ~

                        ~ Rozdział 45 ~ - Kiciaa co cię naszło ? - patrzał na mnie zdziwiony moim zachowaniem. - Cii, nie nie mów tylko zdejmuj spodnie. - powiedziałam stanowczo. - Mrr.. kiciaa jesteś pewna ? - on jest taki kochany.. - Tak, Bieber zamknij się i ściągaj te spodnie ! Chłopak zamierzał to zrobić, lecz.. przerwał nam dzwonek do drzwi. _______________________________
- KURWA ! - krzyknęłam to co przyszło mi na myśl.
- Nie przejmuj się tym. - upominał mnie, a jego ręce powędrowały do zapięcia mojego stanika.

Po chwili usłyszałam jak drzwi wejściowe same się otwierają, natychmiast zeszłam z chłopaka po czym siadłam na kanapie.
Widać że nie był raczej zadowolony, ja zresztą też, ale.. szczerze ? Przyzwyczaiłam się już, że co po chwila każdy nam przeszkadza.
Wstał i kierował się do drzwi też mu towarzyszyłam, to pewnie Pattie się wróciła.
- Siemaa Justin. - krzyczało dwoje chłopców, za nimi stała szczupła blondynka.
- Ej stary, co ci jest ? Masz minę jakbyś był totalnie wkurwiony. - oznajmił jak dobrze pamiętam ze zdjęć Christian, tak Christian Beadles.
- Bo może jestem ? - popatrzał na nich znacząco.
- Uuu.. a kto cie tak wkurzył ? hym ? - wtrącił Ryan.
- Jak zwykle mi przerwaliście ! - zerknął na mnie tymi czekoladowskimi, przy czym przyciągnął stanowczo do siebie.
- Dobra teraz to już i tak nie ważne, wejdźcie. - udaliśmy się do pokoju mojego chłopaka.
Wszyscy zasiedliśmy na łóżku, jego przyjaciele bacznie mi się przyglądali szczególnie Beadles.
- No więc to jest moja piękna dziewczyna Julia. - powiedział Juss całując mój policzek. - Widzę.. - uśmiechnął się łobuzersko Chris.
Zauważyłam tylko jak Bieber zmierza go jednym ze swoich najgroźniejszych spojrzeń, Beadles zmieszał się.
- No dobra.. w takim razie to jest Ryan ! - skierował wzrok na chłopaka siedzącego obok tej dziewczyny.
- To dziewczyna Ryana, Natalia. - ona uśmiechnęła się, a ja zrobiłam to samo tylko ładniej.
- I.. ten idiota to Christian. - nie wiem po co mi ich przedstawiał ? Przecież sama też bym umiała, ale cóż.
- To ty jesteś kompletnym idiotą. - mówił przez śmiech chłopak, którego wcześnie Jus nazwał idiotą.

- Naprawdę bardzo śmieszne. - ten mój debil uderzył tam tego tak dla "zabawy" w głowę. Chris jednak nie chcąc być gorszy oddał mu.
- Nie przejmuj się nimi oni tak zawsze. - oznajmiła Natalia.
- Haha czyli śmiesznie tu macie. - dodałam.
- Yhm.. czasami nie wiesz jak bardzo. - prowadziłyśmy dialog, a chłopcy kontynuowali.
- Juulka ! - wrzasnął Bieber.
- Taak Juuustin ?!
- Oo.. kochanie widzę, że nabierasz wprawy. - poruszał w dość śmieszny sposób brwiami.
- Głupek, po co mnie wolałeś ? - wszyscy bacznie się nam przyglądali.
- Bo.. on ! - wskazał palcem na Beadlesa.
- Uderzył mnie o tutaj i teraz boli.. - zrobił słodkie oczy i wskazał na swój policzek.
- I co ja mam z tym wspólnego ? - udawałam nieświadomą tego, że chciał bym go pocałowała.
- No pocałuj.. - wykonałam czynność.
- Już dobrze ?
- Yhm.. tylko jeszcze może jakiś bonus w usta się należy ? - przyciągnął mnie do siebie i wpił z namiętnością w usta.
- Ehem, my tu jesteśmy ! - przypomniał Ryan.
- Wiem. - odpowiedział.
- Kootek, nie teraz.
- No doobraa. - przeciągnął.
- Znowu mi przerwaliście. - mówił naburmuszony.
- Haha ! Trzeba było nas nie zapraszać. - - dopowiedział Chris. - To co robimy ? - zapytała Natalia.
- A co chcecie ? Może jakiś film ? - teraz ja zapytałam.
- No spoko. - odpowiedzieli churem.
Zeszliśmy do salonu, zasieliśmy na kanapie. Justin z chłopakami zaoferowali się, że wybiorą film natomiast ja z Nat postanowiłyśmy przygotować przekąski. Po chwili znajdowałyśmy w kuchni, spytała.
- W takim razie co zrobimy ? - otworzyła lodówkę.
- Hmm.. może popcorn, zamówimy pizze.
- Okej. - wzięłam z szafki dwa opakowania popcornu, chipsy cebulowe i.. cole z lodówki. Dziewczyna włożyła na 4 minuty kukurydzę do mikrofalówki. - Jak długo jesteś z Justinem ?
- Od ponad 3 tygodni, ale czuje jakby to było niemal rok.
- A ty z Ryanem ?
- Trzy miesiące, ale wcześniej przyjaźniliśmy się. - popcorn był gotowy.
- Dobra chodźmy bo się tam jeszcze po zanudzają. - śmiałyśmy się.
Wydaje się być miła, mam nadzieję że się zakolegujemy. Chłopcy włączyli już film, a co wybrali ? "Piła 3" jeejku dlaczego oni akurat horror musieli wybrać.

- Ejj musiał to być horror ?
- Tak kochanie, bo wszyscy lubią oprócz ciebie. - cmokną mnie w usta.
- Nat ty też ? - popatrzałam na nią zdziwiona.
- Owszem, uwielbiam takie filmy. - wyszczerzyła się. Mimo tego, że było widmo i słońce świeciło za oknem, bałam się. Wiem, że to trochę wstyd iż 17- latka, która za ponad tydzień ma urodziny boi się horrorów.
- Bieber zamów pizze. - podałam mu kartę zamówień.
- To miał być rozkaz ? - spoważniał.
- Owszem. - uśmiechnęłam się cwaniacko.
- A co jeśli tego nie zrobię ? - zabójczo się uśmiechnął.
- Hmm.. nie śpię dziś z tobą, pasuje ? - założyłam ręce na piersi.
- Uuu ostro Bieber, teraz lepiej rób co karze. - wybuchnęli śmiechem.
Kiedy to mój oburzony z lekka chłopak dzwonił reszta już zajęła miejsca. Konkretnie to Natalia obok Ryana, ja tak jakby na środku, obok mnie Chris.
- No dobra już. Ej stary przesuń się ! - upominał go.
- A to dlaczego ? Nie możesz usiąść obok mnie ? - zaczęli się kłócić o to który siądzie obok mnie. Oczywiście, że wolałam aby był to Jus, ale przecież nie powiem tak Beadlesowi..
- Kotek odpuść. - ten nie chętnie zajął miejsce na końcu kanapy. Film trwał dokładne 10 minut, a Justin nic.. nawet nie drgnął siedział nieruchomy.
MMS od Justina.
''Kręgle'' U nas okeej, a jak u Was skarbie ?  :*
Jeśli ktokolwiek zapytał go o to czy chce popcorn lub coś innego odpowiadał krótkie "nie". Przyznam źle się czułam, nie był obok mnie nie czułam jego dotyku ani oddechu.
Chris przysunął się do mnie bardziej, mój chłopak widząc to wstał i wyszedł bez słowa, przy czym usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Co jest, dlaczego on wyszedł ? - spytał zdziwiony Ryan.
- Nie wiem.. ale pójdę do niego, a wy odbierzcie pizze. - po tych słowach skierowałam się na górę zaraz za nim. Weszłam do sypialni, siedział na łóżku.
- Kochanie o co ci chodzi ? - podeszłam bliżej, a ten położył się na łóżku i patrzał w sufit.
- Słyszysz ? - zapytałam.
- Podoba ci się prawda ? - wrócił do pozycji siedzącej.
- Kto ?
- Chris, jeśli chcesz to on jest wolny..
- Co ty pierdolisz ? - zmarszczyłam czoło.
- Idioto kocham tylko ciebie, tylko ! - powtórzyłam.
- Jesteś zły za to, że usiadłam koło niego ?
- Nie, po prostu chciałem usiąść obok swojej dziewczyny.. A ty zamiast mu coś powiedzieć to "kotek daj spokój" - Czyli jesteś zazdrosny.. to co miałam mu powiedzieć wypierdalaj ?! - nie często przeklinałam tylko wtedy kiedy byłam zdenerwowana lub pijana.
- Tak ! - odpowiedział dość groźnie.
- Wiesz co nie bądź śmieszny, ledwo co go znam.
- Nie ważne wracaj do nich.
- Nie chce, wolę wrócić tak razem z tobą. - usiłowałam go pocałować, nie pozwolił na to.
- Dalej jesteś zły i cholernie zazdrosny ? - na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech.
- Ufasz mi ? - chwyciłam go za podbródek.
- Tak. - w odpowiedzi wpił się w moje usta.
- Ale obiecaj mi coś ? - poprosił.
- Tak ?
- Uważaj na niego, podobasz mu się, a ja.. nie chce cię stracić. - spuścił głowę.
- Obiecuje, kocham cię a teraz chodźmy. - pocałowałam go.
Zeszliśmy trzymając się za ręce na dół.
- Już jesteśmy. - uśmiechnęłam się wchodząc do salonu.
- No wreszcie.. film się już rozkręca. Chcecie pizze ? - dodała Nat.
- Jasne. - odpowiedział za nas obu Jus.
Siadłam po środku to znaczy pomiędzy Beadlesem, a Justinem. Kiedy to już skonsumowaliśmy potrawę, wtuliłam się w niego, iż bałam się na dodatek ten ekran był taki wielki.
- Boisz się ? - zapytał.
- Tak troszkę.
- Haha jasne, jasne. Kocham cię skarbie. - włożył rękę pod moja koszulkę, a mnie przeszły dreszcze.
- Ja ciebie też, ale proszę przestań bo.. - nie skończyłam.
- Bo ..? - jego brwi w zabawny sposób poruszały się. - Bo wtedy mam ochotę. - przygryzł wargę.
- Mm.. co za problem ? Sypialnia jest caaałkiem wolna. - mówił na głos, a wszyscy popatrzyli na nas śmiejąc się pod nosem.
- Haha ! Widzę, że naprawdę wam przeszkodziliśmy. - dodał Christian.
- Ten głupek ma na mnie ochotę i mu odbija. - oznajmiłam równie głośno.
- Ja ? To ty masz ! - wyparł się Jus.
- Okej, okej a teraz cicho bo MY oglądamy. - podkreślił.
- Nie chciałeś ? Dobrze, zapamiętam to sobie. - wyszeptałam mu po cichu.
- Kiciaaa to nie tak. - zaczął mnie namiętnie całować, po czym usiadłam na nim okrakiem nie zwracając uwagi na nic.
- Ehem.. - niby zachrząkał Chris.
- Jejuu daj im się nacieszyć sobą. - wtrąciła Natalia.
- Dokładnie. - przytaknął jej Bieber.
- Kootek nie powinniśmy oni mają rację.
- Oni czy Beadles ? - warknął.
- Przestań, nie zaczynaj. - zeszłam z niego po czym udałam się do kuchni pod pretekstem napicia się.
Kiedy wyciągałam szklankę poczułam rozpalone ręce na moich biodrach, po chwili posadził mnie na blacie. - Skarbie może coś się stało ? - widać, że był zaniepokojony.
- Nie.. po prostu nie mam ochoty oglądać tego filmu.
- Chcesz to możemy zrobić coś innego, hmm ? - musnął delikatnie moja szyję, usłyszałam dzwonek telefonu Juss'a, odebrał.
- Tak ? Siedzimy i oglądamy film, nie wiem ale pewnie na miasto, okej spoko pa.
- Kto dzwonił ? - spytałam.
- Mama, powiedziała że zostaje na noc u tej koleżanki i że mam się o nią nie martwić czy coś.
- Ona zawsze tak do ciebie dzwoni ?
- Tak bo to ona się o mnie martwi.
- Nie dziwię się jej taki Justinek może sobie coś jeszcze zrobić.
- Jedynie tobie mogę coś zrobić. - on tylko o jednym, ale nie dziwię się bo w końcu jest facetem.
- Chciałbyś. - wystawiłam język.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - położył głowę na moich piersiach.
- Głupek !
- Ale twój. - pocałował mnie.
Do kuchni weszła reszta to zobaczy Ryan, Chris wraz z Natalią.
- I znów przeszkadzacie. - mówił przez śmiech.
- Oj tam kochanie nie przesadzaj. - przytuliłam go.
- Czemu już nie oglądajcie ? - zapytałam. - Tak jakoś wolimy posiedzieć z wami. - dodała Natalia.
- Może spędzicie dziś noc u nas ? - spytał Jus.
- Spoko, spoko ale kupicie coś mocniejszego, nie ? - wtrącił Christian.
- Jasne, bez tego nie dany rady. - odpowiedział Biebs.
- To co robimy teraz ? - spytałam.
- Ja bym poszła na jakieś zakupy. - oznajmiła Nat.
- Dobry pomysł ! - spodobał mi się.
- Nieee tylko nie to. - bronili się chłopcy.
- Ja bym poszedł na kregle, co wy na to ? - tym razem dodał Ryan.
- Jestem jak najbardziej za. - przytaknął mu mój chłopak.
- Ja również. - dołączył się Beadles.
- To w takim razie my z Julią idziemy na małe zakupy, a wy na kręgle i załatwione. - powiedziała stanowczo Natalia.
- Okej w takim razie nie traćmy czasu. - po 10 minutach opuściliśmy posesję przed która czekali już paparazzi i parę naście Beliebers. Na szczęście Justin zamówił nam to znaczy mi i Nat limuzynę, a sami pojechali porsche mego chłopaka. Na miejscu byłyśmy w niespełna parę minut, kiedy znajdowałyśmy się w środku weszłyśmy do jednego ze sklepów, miałam zamiar kupić jakąś elegancką ale zarazem szeksi sukienkę. Kiedy przymierzałam już drugą sukienkę dostałam MMS-a od wiadomo kogo. (to coś wyżej ) Opisałam mu i również dołączyłam zdjęcie. " Właśnie przymierzam sukienkę, podoba ci się ? Długo nie musiałam czekać, aż odpisze.
" Mrr.. kicia bardzo podoba, pozdrów Natalie i miłej zabawy. "
- I jak przymierzyłaś ? - zapytała Nat.
- Tak wejdź. - weszła do przymierzalni i powiedziała :
- Wow ! Świetnie wyglądasz ! - Haha ! Justin powiedział to samo. - śmiałam się.
- Dzwonili ?
- Tak, są na kręgielni i się dobrze bawią. - objaśniłam jej.
- Oby nie za dobrze. - nie wiem co miała na myśli, ale kontynuowałyśmy zakupy. Kupiłam jedną bluzkę i tą sukienkę. Natomiast ona dwie pary butów i krótkie spodenki. Przez ten czas zdążyłyśmy porozmawiać o wszystkim i o niczym. Mianowicie o Justinie, naszym związku, mojej rodzinie i .. Selenie. Nat miała o niej inne mniemanie, lecz po tym co usłyszała zmieniła zdanie.
Dowiedziałam się od nie również, iż Jus traktował Sel jak księżniczkę kiedy byli razem. Bardzo polubiłam Natalie nie wiem czy ona również, ale fajnie by było gdybyśmy się lepiej poznały. W końcu nosi chłopacy się przyjaźnią, my też byśmy mogły.
- Masz ochotę na lody ? - zapytałam.
- Jasne. - kupiłyśmy je.
- Ciekawe co tam u chłopaków ?
- Pewnie niedługo będą wracać.
- Może my też już wracajmy ? - spytałam trochę wymęczona tymi zakupami, wyjęłam mojego iPhona była 17:26. Jakim cudem ?! Przecież z domu wyszliśmy po 13.
______________________________________ Kochani ! Baaardzo, ale to baaaaaaaaaaaardzoo przeprasam, że nie było rozdziału tak dłuugo. Byłam chora, a wczoraj.. miałam karę . ;c  Macie tutaj taki dłuższy, a po jutrze obiecuję że dodam rozdział gdzie będzie +18 :DDUhuhuh.. będzie się się działo ! ;) i wale na was nie leje. ;c SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !! 15 KOMENTARZY = NN :*

sobota, 29 grudnia 2012

Przepraszam..

Dziś nie dodam rozdziału.. Tak wiem, wiem miał być. Ale jestem choraa tak wiem to mnie nie tłumaczy, ale mam trochę dużo na głowie.. ;c Będzie na 100 % jutro ! :D   

czwartek, 27 grudnia 2012

~ Rozdział 44 ~

                                             ~ Rozdział 44 ~  Miałam chwilę wolnego tak więc wzięłam laptopa do ręki przy czym zalogowałam się na Fejsa, Twittera i inne portale społecznościowe. Zarzuciłam byle jaki sweter i postanowiłam zrobić zdjęcie, aby dodać je na TT.
Do pokoju wszedł Justin w.. ________________________________ Justin wszedł w.. samych czarnych bokserkach. Wyglądał seksownie, ten jego kaloryfer najchętniej bym się nim ogrzała. W ręce trzymał tacę, a na niej jeśli dobrze zobaczyłam pucharek z truskawkami. Usiadł obok mnie pytając :
- Kochanie chcesz trochę ? - usiadł obok mnie.
- Pewnie. - co jak co ale truskawki uwielbiam.
W tej chwili karmiliśmy się wzajemnie, usiadłam na nim okrakiem.
- Chcesz jeszcze ? - wyszeptałam mu do ucha.
- Od ciebie zawsze. - przygryz wargę.
- Proosze. - wpakowałam do jego ust pyszności.
- Mm.. - oblizał wargę przyciągając mnie do siebie. - Kocham cie. - powiedział.
- Ją ciebie też misiek. - złożyłam kilka pocałunków na jego ustach.
- A teraz dobranoc skarbie, chce się wyspać. - oznajmiłam po czym wróciłam do pozycji leżącej. *** RANO *** Kiedy otworzyłam oczy Justina nie było już w łóżku. Wzięłam iPhona do ręki po czym włączyłam go. Była 9:49 wstałam, udałam się na dół, a konkretnie do kuchni. Nie zastałam tam Biebera, za to przy kuchence stała Pattie.
- Dzień dobry. - przywitałam się wchodząc do pomieszczenia.
- O ! dzień dobry Julka. - Gdzie Justin ? - zapytałam.
- Bierze kąpiel, lubisz omlet ?
- Yhm.. - usiadłam przy stole.
- Mieszkałaś w Nowym Jorku ? - zapytała.
- Tak, z tatą. - widziałam, że zaraz padnie pytanie dotyczące mamy.
- A mama ? jeśli mogę spytać. - usiadła obok.
- Zmarła.. nie długo po moich narodzinach. - przełknęłam ślinę, bo nie chętnie wspominałam o mamie. - Przykro mi, nie wiedziałam. - mówiła szczerze, a mi poleciała łza.
- Nic nie szkodzi. - Kochasz Justina ? - pytała tak jakby nie wiedziała.
- Oczywiście, bardzo. - mówiłam śmiało.
- Mam nadzieję, że będziecie ze sobą jak najdłużej. - dobrze, że nie pytała o Selene. Do kuchni w samych dresach wszedł mój chłopak.
- Część piękna. - musnął me usta.
- No hej kochanie. - obdarzyłam go szczerym uśmiechem. - Dzień dobry.- tym razem spojrzał na jego rodzicielkę.
- Dzień dobry, zjesz z nami omlet ?
- Jasne, o której będzie tata ?
- Dzwonił i mówił, że będą przed 11. - mówiła rozkładając talerze.
- Okej, później przyjdzie Chaz, Ryan i Chris. - poinformował ją, kiedy to już jedliśmy śniadanie.
- Dobrze, ja później jadę na zakupy.
Nikt nic nie mówił, bo wszyscy byli zajęci konsumowaniem potrawy.
Po zjedzeniu umyłam naczynia, choć Pattie nalegała że to ona się tym zajmie i tak wyszło na moje.
Z Biebsem siedzieliśmy przed telewizorem, natomiast kobieta robiła coś w kuchni. Kiedy pozycja siedząca mi się znudziła położyłam się na jego kolanach, a ten bawił się kosmykami mych włosów. Po około godzinie ktoś zadzwonił do drzwi. Był to Jeremy z dzieciakami, przywitałam się.
- Witam, jestem Julia. - podałam mężczyźnie dłoń.
- Jeremy, ojciec Justina miło mi cie poznać Julka. - uśmiechnął się.
- Ta ślicznotka to pewnie Jazmyn, a ten przystojniak to zapewne Jaxon. - uśmiechałam się do dzieciaków, które Jeremy trzymał oburącz.
Dzieci trochę zawstydzone odwróciły wzrok, Juju podbiegł do nich wręcz krzycząc :
- Czeeść. - wziął na ręce Jazmyn, natomiast chłopczyka przytulił.
- Juustin. - oboje cieszyli się na widok swojego brata. Wszyscy razem zasiedliśmy w salonie, Pattie podała ciasto i koktajle. - głupio się czułam nic nie robiąc.
- Może pomogę ? - zapytałam.
- Nie trzeba, naprawdę. - wyszła do kuchni.
- Juju pobawisz się z nami ? - spytał Jaxon.
- Za chwilę. - odpowiedział.
- A ty.. ? - spuszczając głowę zapytał chłopczyk o jasnych włosach.
- Pewnie. - miałam nadzieję, że mnie polubią. Zresztą ja sama już polubiłam, a może nawet bardzo polubiłam. Oboje chwycili mnie za rękę po czym kierowaliśmy się ku górze. Weszliśmy do jednego z pokoi w którym jeszcze nie byłam. Znajdowała się tam beżowa kanapa, kolorowy wełniany dywan, szafa i kosze z zabawkami. - Zbudujemy dom ? - zapytał.
- Oczywiście co tylko chcecie. - wyjęli klocki z koszyków. Nasze "budowle" były niesamowite, razem z chłopakiem zbudowaliśmy dom z garażem, a z dziewczynką ułożyłam mebelki w domu dla lalek. - Podoba się wam ? - spytałam.
- Pewnie, jak mas na imię ? - zapytała dziewczynka.
- Julia. - oznajmiłam.
- Jesteś fajna Julka. - powiedziała mała.
- Haha.. dziękuje, wy również. - wyszczerzyłam się, kiedy to do pokoju wszedł Justin.
- Co robicie ? - usiadł obok mnie na podłodze, wkładając te gorące dłonie pod moja koszulkę.
- Justin głupku, nie teraz. - wysyczałam.
- Juju zobac co zrobiliśmy z Julką. - chwaliła się.
- Suuper, a teraz.. - zaczął ich łaskotać, a dzieci śmiały się w niebo głosy.
- Juulka powiedz mu żeby przestał. - mówiła, co ja gadam krzyczała przez śmiech. - Bieber zostaw ich. - starałam się być poważna.
- Teraz po nazwisku ? Poczekaj no tylko w nocy. - kontynuował swoje zajęcie.
- Misieeek proszę zostaw ich. - mówiłam błagalnym głosem. - Oj dobrze, skoro tak ładnie prosisz. - musnął mój policzek po czym to samo zrobił z dzieciakami mówiąc :
- Tatuś na was czeka, zaraz jedziecie. - zeszliśmy na dół, ja miałam na rękach Jazmyn, natomiast mój przystojniak swojego brata Jaxona.
Jeremy gotowy był do wyjścia, czekał tylko na maluchy. Kiedy już mieli wychodzić Jus upominał dwójkę rodzeństwa słowami : - A może teraz się pożegnacie ? - popatrzał na mnie, chwilę potem na nich. - Pa Julka. - powiedział lekko skrępowany chłopczyk. - Czeeść mam nadzieję, że pobawimy się kiedyś z Juju. - pomachała mi. - Pewnie, paa. - machałam maluchom. - Justin wychodzę, idę na zakupy a później jestem umówiona z Alicie. - oznajmiła ciemnowłosa kobieta. - Dobrze. - po chwili Pattie nie było już w domu, zostaliśmy sami, zupełnie sami.. - Włączyliśmy TV, leciała jakaś głupia komedia, niestety nie leciało nic godnego uwagi. Leżałam na kolanach Biebsowi, a ten nie mając zajęcia gładził ręką moje policzki. Nie wiem jak to możliwe, ale z chwili na chwilę kochałam go coraz bardziej i bardziej ! Przy nim czułam się taka wyjątkowa i.. nie powtarzalna. On jest inny niż wszyscy, bardziej czuły, subtelny i.. nie nalega, mówię tutaj o seksie. Usiadłam na nim okrakiem, byłam gotowa, pragnęłam go tu i teraz, natychmiast ! Zaczęłam go namiętnie całować, rękę wplotłam w jego włosy, a druga powędrowała do zapięcia jego rozporka. Pragnęłam go całą sobą, naprawdę nie wiem co tak naglę i od tak, ale.. cóż. - Kiciaa co cię naszło ? - patrzał na mnie zdziwiony moim zachowaniem. - Cii, nie nie mów tylko zdejmuj spodnie. - powiedziałam stanowczo. - Mrr.. kiciaa jesteś pewna ? - on jest taki kochany.. - Tak, Bieber zamknij się i ściągaj te spodnie ! Chłopak zamierzał to zrobić, lecz.. przerwał nam dzwonek do drzwi. _______________________________ Przepraszam, że taki krótki ale.. jestem chora. ;c Kochaam Was i dziekuję, że komentujecie i czytacie Moje wypociny. ;p 10 KOMENTARZY=NN :*

wtorek, 25 grudnia 2012

~ Rozdział 43 ~

                        ~ Rozdział 43 ~  Wsiedliśmy do eksluzywnego auta, który zawiózł nas pod dom Pattie - mamy Juju o czym pewnie dobrze wiecie. Juss rozdał jeszcze kilka autografów fanką czekającym pod domem i .. wyszła do nas, bo zapewne usłyszała piski jego mama. _____________________________________ - Dzieci wejdźcie, chłodno się zrobiło. - miała rację była 19:23, a przyznam że naprawdę powiało chłodem. Bez słowa szłam za ciemnowłosą kobietą. Ten "dom" był dosyć duży, dla mnie taka trochę mała willa, przed domem znajdował się piękny podjazd. Do domu prowadziły marmurowe schody. Kiedy weszliśmy do środka, myślałam że będzie to jakiś ekskluzywny dom jednak myliłam się. Był piękny i bogato zdobiony, a zarazem zwykły, bijący ciepłem dom. Zasiedliśmy w salonie, nie będę opisywała wszystkich pomieszczeń, ale powiem tylko iż było widać że projektantką salonu i chyba całego mieszkania była kobieta.
- Napijesz się czegoś ? - spojrzała na mnie.
- Nie dziękuje. - siedziałam obok Juju, ten ujął mą dłoń. Przyznaje byłam trochę podenerwowana, lecz sama nie wiem czym. Mama Justina wyglądała na miłą, zwykłą kobietę. - Tak więc Ty jesteś Julka ?
- Tak, miło mi panią poznać. - uśmiechnęłam się jak najpiękniej potrafiłam.
- Jaka tam pani.. Pattie jestem. Justin nie kłamał mówiąc, że jesteś piękna.
- Jak zawsze przesadza. - rumieniłam się.
- Wcale nie ! Dla mnie jesteś najpiękniejszą na świecie. - złożył namiętny pocałunek na mych ustach. - Justin później nacieszysz się Julką, a teraz chciałabym jeszcze trochę porozmawiać z twoją dziewczyną. - mówiła przez śmiech.
- Oj mamo przestań, teraz będziesz ją przesłuchiwać ? - mówił naburmuszony.
- Misiek przestań.. - ścisnęłam jego dłoń. - A co będę z tego miał ? - poruszał w zabawny sposób brwiami.
- Hmm.. jak będziesz grzeczny to dostaniesz nagrodę. - wyszczerzyłam się, oboje nie zwarzaliśmy na to, że Pattie siedzi obok.
- Mmm.. w takim razie już jestem grzeczny. - cmoknął mnie w policzek. - To może jednak jutro porozmawiamy. - kiedy już opuszczała pomieszczenie " zawróciła " mówiąc :
- Zapominałabym ! Jutro około 11 wpadnie Jeremy z maluchami. - wyszła. - A teraz chce dostać obiecaną nagrodę. - uśmiechnął się zalotnie.
Udałam, że się zastanawiam, powiedziałam :
- Yhm.. no dobrze. - pocałowałam go delikatnie w usta.
- Dostałeś to na co czekałeś, a teraz pokaż mi gdzie znajdę łazienkę.
- To była ta nagroda ? - otworzył szeroko oczy, widocznie był zdziwiony.
- Tak.. - ledwo powstrzymywałam się od śmiechu. - Jesteś pewna ? - mówił lekko podenerwowany.
- Owszem. - chciałam go przytulić, lecz wyminął mnie biorąc do rąk walizki szedł ku górze. Szłam krok w krok za nim wprost do jego pokoju, który bardzo duży. Znajdowało się tam wielkie białe łóżko o czarnej pościeli. Wręcz wielki plazmowy telewizor, garderoba, szafa większa od mojej, biurko na którym stał laptop. Bez słowa wyciągnęłam ze swojej walizki pidżame, po czym zapytałam :

- Pokażesz mi gdzie jest łazienka ? - niby było przed 20, ale miałam ochotę położyć się wygodnie na łóżku, w końcu byłam zmęczona tą całą podróżą. Nie całe osiem godzin samolotem robi swoje, oczy same mi się zamykały. - Drugie drzwi po lewej. - odpowiedział obojętnie.
Nie odpowiadałam, nie wiem o co mu chodziło.. myślał, że jw nagrodę dam mu dupy ? Zanim wyszłam wzięłam jeszcze tylko kosmetyczkę. Kiedy już znajdowałam się w łazience miałam ochotę na długą relaksującą kąpiel. Tak więc nalałam wody prawie do pełna, przy czym zrobiłam sobie pianę. W całym pomieszczeniu pachniało moim czekoladowym żelem pod prysznic, zanurzyła się w wodzie aż po sam czubek wody. Po jakiś 30 minutach kiedy woda zrobiła się już zimna wyszłam z wanny. W szybkim tempie wysuszyłam włosy, zmyłam resztki makijażu oraz przebrałam się. Kiedy weszłam do pokoju Juss oglądał coś w TV, natomiast ja zapytałam : - Gdzie mogę rozpakować swoje rzeczy ? - Do garderoby, tuż obok moich. - dopowiedział oschle. Popatrzałam na niego tylko z wyrzutem po czym zaczęłam rozpakowywaniem kiedy to już prawie kończyłam zadzwonił mój telefon. Zostawiałam go na biurku, tak więc wróciłam się po niego, dzwonił Luck - odebrałam : - Czeeść, nie przeszkadzam ? - zapytał. - No coś ty ! Fajnie, że dzwonisz. - Kiedy byliście na miejscu ? - Tak po 19 jak dobrze pamiętam. - Co robicie ? - Ehm.. Justin ogląda TV, a ja.. właśnie kończę się rozpakowywać.

- Dobra muszę kończyć jestem umówiony z Martą. - Uhuhu, czy ja o czymś nie wiem ? - Przestań zadzwonię jutro pa. - Pa. - zakończyłam rozmowę i właśnie wtedy przypomniałam sobie, że mam zadzwonić do taty. Jak pomyślałam tak zrobiłam, wybrałam jego numer i zadzwoniłam : - Tak ? - usłyszałam. - Taatoo, dlaczego nie było cię w domu rano i czemu nie odbierałeś ?! - spytałam z wyrzutem. - Musiałem iść do pracy, a padł mi telefon. - głupio się tłumaczył. - W takim razie dlaczego nie oddzwoniłeś ? - miałam ochotę na niego nawrzeszczeć i to po całości. Mówi, że to ja jestem nie odpowiedzialna ! - Jakoś wypadło mi z głowy.. - było widać, że nie ma ochoty na kontynuowanie rozmowy. - W takim razie ja ci już nie przeszkadzam PA. - podkreśliłam przy czym się rozłączyłam. W tym momencie wyłączyłam telefon, nie miałam ochoty z NIKIM rozmawiać. Na dodatek nie wiedziałam o co chodzi Justinowi, tak byłam wkurwiona. Położyłam się obok ciemnowłosego chłopaka pytając : - Dlaczego jesteś na mnie zły ? - do oczu nieoczekiwanie napłynęły mi łzy. - Nie jestem.. - odpowiedział obojętnie. - Przecież widzę, o co chodzi o to że za nagrodę nie dałam ci dupy ? - odwróciłam wzrok, a po poliku niekontrolowanie spłynęły mi dosłownie trzy słone łzy. - O czym ty mówisz ? - ujął mą dłoń. - Żałujesz, że tutaj jestem ? - bałam się spojrzeć mu w oczy. - Nieee ! Kochanie o co ci chodzi ? - udawał zdezorientowanego. - Myślisz, że jestem głupia i ślepa ?! Wkurwiłeś się że nie dałam ci dupy i nadal nie daje ? Zachowujesz się .. tak jakby .. liczyło się tylko pieprzenie, nic więcej ! - Kiciaa nie mów tak. Po prostu wydaje mi się, że nie kochasz mnie i dlatego nie chcesz ze mną uprawiać seksu. - oznajmił po czym wtulił się we mnie. - Kocham cię, ale nie jestem jeszcze na to gotowa. Chciałabym, ale.. nie mogę mam jakąś blokadę która mi JESZCZE nie pozwala. - otarł kciukiem łzy. - Nie musimy się śpieszyć pamiętaj, że bez względu na wszystko kocham cię najbardziej na świecie, rozumiesz ? - spojrzał mi prosto w oczy, tymi swoimi czekoladowskimi paczadłami. Pokiwałam głową na tak, a ten namiętnie wpił się w moje ust tak jakby ten pocałunek miał być ostatnim. Do chłopaka ktoś zadzwonił, odebrał a ja słyszałam tylko : - Siema, tak pewnie, około 12 ? Pasuje, do jutra. - Kto dzwonił kochanie ? - spytałam jeżdżąc ręką po Jerrym, któremu najwidoczniej się podobało bo dawał o sobie znać. - Ryan, pytał czy się jutro widzimy. Powiedziałem, że mogą razem z Chazem i Chrisem wpaść tak około 12, może być ? - Jasne w końcu ich poznam. - Tylko wiesz.. to trochę są takie czubki. - śmiał się.
'' Nowe miejsce ''
- A ty niby się od nich różnisz ? - wybuchnęłam śmiechem. - Teraz to mnie obraziłaś. - zrobił smutną minę. - Ah tak ? To może pójdę spać do salonu, na kanapę ? Hmm ? - Niee. - pocałował mnie w nos. - Kocham cię. - podniosłam jego T-shirt gładząc ten nie ziemski tors opuszkami palców. - Ja ciebie też słońce, a teraz idę się wykąpać przynieść ci coś do jedzenia ? - Możesz cokolwiek. - Okej. - pocałował mnie, wziął potrzebne rzeczy i opuścił pokój. Miałam chwilę wolnego tak więc wzięłam laptopa do ręki przy czym zalogowałam się na Fejsa, Twittera i inne portale społecznościowe. Zarzuciłam byle jaki sweter i postanowiłam zrobić zdjęcie, aby dodać je na TT. Do pokoju wszedł Justin w.. ___________________________ Przepraszam, że taki krótki ale święta i wiecie.. To ten : 12 KOMENTARZY = NN ;*

niedziela, 23 grudnia 2012

~ Rozdział 42 ~

                                              ~ Rozdział 42 ~
- Mam pytanka..
- Tak ?
- To pierwsze .. mogę towarzyszyć wam w drodze na lotnisko.
- Pewnie, bądź pod moim domem tak około 11 okey ?
- Jasne, a ten.. Marta w domu ? Bo nie odbiera i ma wyłączony telefon i nie wiem co z nią.
- Pewnie jeszcze śpi, ale jak wstanie to powiem żeby do ciebie zadzwoniła.
- Okeej dzięki to do zobaczenia. - rozłączyłam się
.
________________________________________

 Oczywiście nadal siedziałam na moim przystojniaku, który właśnie dobierał się do mojej szyi. Ręką sięgnęłam po bitą śmietanę leżąca na dębowym stole. Specjalnie ubrudziłam go na policzkach, ten popatrzał na mnie niby złą miną mówiąc :
- Osz ty, teraz musi spotkać cie kara.
W szybkim tempie wstałam i biegłam ku górze. Ten rzecz jasna próbował mnie złapać, ale nie pozwalałam na to uciekając przed nim.
Wbiegłam do mojego pokoju chowając się w garderobie, słyszałam jak wchodzi do pokoju.
- Tutaj jesteś zła niewiasto ! - jednak odkrył moja kryjówkę, cofałam się w głąb " skrytki " - Przed mną nie uciekniesz.. - śmiał się, podchodząc coraz bliżej.
Kiedy już stał twarzą w twarz do mnie, wpił się namiętnie w moje usta, a jego ręka powędrowała pod moją bluzkę. Przy okazji ubrudził moją twarz bitą śmietaną. Zaczął mnie łaskotać, a ja śmiałam się w niebo głosy.
- Juustin, zostaw mnie proszę. - posłuchał po czym oboje położyliśmy się na łóżko. Nasze twarze dzieliło zaledwie parę centymetrów, co tuliłam się do jego klatki piersiowej, natomiast ten gładził ręką mój brzuch. Przerwał nam dzwoniący telefon Jussa chłopak spojrzał na mnie pytając :
- Mała zabawimy się ?
- Co masz na myśli ? - zmarszczyłam czoło.
- Dzwoni Christian, mój przyjaciel z Stratford może tak byśmy.. - w tym momencie domyśliłam co ma na myśli.
- Głupek, nawet go nie znam !
- Ale poznasz, noo myszko proszę.. ale skoro nie chcesz to sam sobie poradzę. - odebrał "mówiąc"
- Juulka o tak ! Jesteś cudowna. - kiedy słyszałam ten jego szeksi głos, aż chciało się coś dodać, tak więc wysapałam
- O boooże Justin ! Tak, tak nie przestawaj. - szczerze ? to ledwo podtrzymałam się od śmiechu. Kiedy Chris zakończył " rozmowę " oboje wpadliśmy w nie pochamowany śmiech.
- Myszko już nie mogę się doczekać, aż będziesz tak krzyczeć tylko tak naprawdę." - Idiota ! - uderzyłam go w czoło.
- Nie ładnie tak. - oznajmił i z cwaniackim uśmiechem klepnął mnie w tyłek.
- Mm.. ale ty jesteś seksowna i ten twój tyłeczek. - sama nie wiem dlaczego, ale czułam jak się rumienię.
Znów zadzwonił telefon Justina, odebrał.
Wstałam po czym udałam się do pokoju Marty, zapukałam.
- Mogę wejść ? - spytałam.
Nikt nie odpowiadał.
Powtórzyłam pytanie.
- Pewnie, wejdź. - usłyszałam głos, który dobiegał tuż zza mną. Odwróciłam się dziewczyna stała przede mną w za dużej bluzce oraz krótkich spodenkach w paski. - Hej, myślałam że jeszcze śpisz. - obdarowałam ją jednym z moich najpiękniejszych uśmiechów, ta odwzajemniła go.
- Nie właśnie chwilę temu wstałam. - oznajmiła.
- Lucas dzwonił i prosił, abyś zadzwoniła do niego jak tylko się obudzisz.
- Okej zaraz do niego zadzwonię. Kiedy miałyśmy już iść do swoich pokoji zapytałam :
- Jeszcze jedno.. jedziesz z nami na lotnisko ?
- Pewnie zadzwonię tylko do Lucasa i ubiorę się.
- Okej, okej. - wróciłam do pokoju, na łóżku leżał Bieber.

Spróbowałam jeszcze dwa razy dodzwonić, lecz na marne. O dokładnie 11:58 wyszliśmy z domu, przed którym czekał mój przyjaciel. Kiedy znajdowaliśmy się na lotnisku, odbyliśmy odprawę.Oczywiście na lotnisku nie obyło bez paparazzi, piszczących fanek oraz tych monotonnych pytań reporterów co do Seleny i teledysku z jej udziałem. Mieliśmy wynajęty prywatny samolot, po tym jak już pożegnaliśmy się z przyjaciółmi zajęliśmy miejsca. Na pokładzie byliśmy tylko ja, Justin, pani pilot, Moshe -ochroniarz którego wcześniej przedstawił mi mój chłopak.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, nie wiem dlaczego podczas rozmowy myślałam o Selenie.. Po godzinie naszych omówień na tematy wszelkiego rodzaju Bieber usnął wtulony we mnie.Wyglądał jak zwykle zresztą nie ziemsko tak więc zrobiłam mu zdjęcie po czym wrzuciłam na TT podpisując ''Mój skarb śpi '' Przez ten czas myślałam o nas, jego rodzinie i tej całej Selinie. Kocham Justina, owszem bardzo mi na nim zależy, jednak boję się tego że kiedyś mogę mu się znudzić i .. zostawi mnie. Szczerze ? sama do końca nie wiem czy to, aby na pewno wielka miłość czy po prostu przelotny związek bez przyszłości. Boję się również cholernie reakcji jego rodziców i znajomych na mój widok, czy charakter. Co jeśli nie mnie nie zaakceptują ? Albo.. uznają, że lecę tylko na kasę Juss'a ? Ja wiem, iż to nie prawda ale czy inni .. Niekontrolowane parę łez spłynęło po moim policzku, gładziłam ręką policzki Juju. Musiałam usnąć, obudziło mnie ciuchuteńkie śpiewanie mego chłopaka ''Die In Your Arms'' które wyśpiewywał wprost do mojego ucha. Kiedy otworzyłam oczy zauważyłam, że za oknem panuje półmrok. Nie czułam się zbyt dobrze, moja głowa znajdowała się na kolanach przystojnego chłopaka jaki jest oczywiście Bieber. Uniosłam lekko głowę zauważyłam, że chłopak dodaje zdjęcie na TT podpisując je '' I <3 U ''. Uśmiechałam się sama do siebie : - Z czego się tak śmiejesz ? - położył rękę na moim udzie. - Z ciebie głuptasie. - wybełkotałam. - A to dlaczego ? - uniósł brwi co oznaczało zdezorientowanie. - Tak sobie wariacie kocham Cię. - cmoknęłam go w usta. Później oglądaliśmy coś w TV, pokazywał mi te wszystkie cudowne wpisy o nas Beliebers. Owszem byłe też te negatywne, ale nie zwracaliśmy na nie uwagi. Na miejscu byliśmy dokładnie o 19:30, oczywiście na lotnisku przywitały nas tłumy, wielkie tłumy fanek, fotoreporterów i innych zwykłych ludzi. Tak, Justin przyciągał tłumy ale w końcu jest sławny więc nie mam się czego dziwić. Wsiedliśmy do eksluzywnego auta, który zawiózł nas pod dom Pattie - mamy Juju o czym pewnie dobrze wiecie. Juss rozdał jeszcze kilka autografów fanką czekającym pod domem i .. wyszła do nas, bo zapewne usłyszała piski jego mama. _______________________ Przepraszam, że taki krótki ale.. wiecie świeta, pomaganie itp . :P Również przepraszam za literówki ale.. pisane na fonie. :DD WESOŁYCH ŚWIĄT ! <3 11 komentarzy = NN ; *

piątek, 21 grudnia 2012

~ Rozdział 41 ~

                                           ~ Rozdział 41 ~
- Dobra to co będziemy robić ? - dodała Marta.
- Może jakiś film ? Hmm ? - dopowiedziałam.
- A może zagramy w butelkę ? - to Lucas wpadł na ten pomysł.
- Pewnie, mi pasuje. - powiedział Juss.
- Spoko, to ja pójdę po butelkę. - wyszłam do kuchni po czym wróciłam z butelką po coli.
- To kto zaczyna ? - zerknęłam na nich.
- Ja mogę ! - wyrwał się mój przyjaciel.
_____________________________________

- Okeej. - usiedliśmy na podłodze w takim można powiedzieć kółku.
Chłopak o ciemnych włosach zakręcił butelką po wypitym wcześniej przeze mnie napoju. Wypadło na mnie, nie lubiłam wyzwań, bo zawsze dostawałam jakieś pojebane, albo bez sensu, tak więc wybrałam prawdę.
- To.. czy uprawialiście już seks ? - jejku, jakby nie było lepszych pytań. Teraz to i tak nie mam wyboru i muszę odpowiedzieć.
- Nie. - na chuj im taka wiedza ? Dobra nie będę się czepiać, gra to gra.
- Okeej. - dopowiedział i tak z pewnością był wypity, zresztą Marta również.
- Ej, mam tu coś tak na pożegnanie. - przerwał Lucas. Wstał po czym wyszedł z pokoju, po chwili wrócił z szarą torbą która zapewne należała do Marty. Wyjął z niej 4 piwa i 2 butelki innego alkoholu.

- To jest to coś na pożegnanie, tak ? - przewróciłam oczyma.
- Yhm.. - oczywiście zaopatrzony był również w otwieracz, no bo jakby inaczej ?
Podał jedno z piw Justinowi, natomiast sam zabrał się za kolejne.
Nie lubię pić tak bez okazji, to znaczy lubię ale nie tak żeby codziennie czy coś. Najwidoczniej mój żołądek nadal nie akceptuje większej ilości alkoholu, ponieważ zazwyczaj po wypiciu większej ilości robiło mi się nie dobrze. Ale oczywiście Bieber i Luck byli przeciwnie nastawieni niż ja do alkoholu. Tym razem to ja kręciłam, a wypadło na mego przyjaciela.
- Prawda czy wyzwanie ? - zapytałam.
- Hmm.. zadanie.

- Pocałuj Justina. - ich miny były po prostu bezcenne.
- Że co proszę ?! - nagle oprzytomniał.

- Mogę w rękę ? - spytał zdruzgotany.
- Pewnie, spokojnie. - oboje patrzeli na mnie z grozą w oczach.
Chłopak posłusznie wykonał zadanie, po czym wypił kolejny łyk piwa. Marta również sobie nie żałowała, prawie duszkiem wypija " napój " w szklanej butelce. Mój chłopak patrzał na mnie kątem oka, czego nie dało się nie zauważyć. Tym razem znów kręcił Lucas, tylko że tym razem był w większym stopniu jakby to nazwać ? Wstawiony ? Nie, raczej nie.. Z deczka najebany ? Hmm.. Owszem, to słowo lepiej opisywało go teraz. Powtórnie zakręcił butelka, wypadło na Martę, która również kończyła pić kolejne piwo. Tak więc z tych czterech piw które przyniósł zostało jedeno, ale cóż.
- Prawda czy wyzwanie ?
- Niech będzie wyzwanie. - odpowiedziała wypijając ostatni łyk " napoju ".
- Dobra, to pocałuj Justina w usta z języczkiem. - Bieber popatrzał na mnie jakby wystraszony.
 Szczerze ? Nie byłam zadowolona, ale co mogłam zrobić ? Nic, zupełnie nic. Udawałam, że to mnie w ogóle nie rusza, lecz Justina owszem. Marta chcąc wykonać zadanie przysunęła się do niego chwiejnie, lecz po chwili odważniej.
Stało się, pocałowała go tylko.. jakoś długo to trwało. Pociągnęłam ją za koszulkę, a ta zupełnie nic, potraktowała mnie jak powietrze. Widząc, iż Juss również nie kończy po prostu wstałam i zamknęłam się w łazience. Po chwili usłyszałam pukanie i męski głos :
- Koteek otwórz. - prosił.
- Idź do Marty, przecież tak świetnie całuję. - powiedziałam wkurwiona.
- Przestań to tylko głupie nic nie znaczące zadanie. - tłumaczył.
- Jasne, jasne.. - nie odpowiedział, on tylko po chwili pojawił się w środku. Nie wiem jak udało mu się otworzyć drzwi, ale pech chciał że stał tuż przede mną.
- Wyjdź ! - podniosłam głos.
- Skarbie przestań, proszę uspokój się.
- Najchętniej byś ja przeleciał, nie ?
- Teraz to przegięłaś. - wymamrotał.
- I co mi zrobisz ? Uderzysz mnie ? - czułam jak mimika mojej twarzy robi się coraz groźniejsza.
- Dobrze wiesz, że nigdy bym tego nie zrobił. - mówił przez zęby.
- W takim razie teraz wyjdź ! Zostaw mnie ! - awanturowałam się.
Do łazienki przyszedł również tata :
- Możecie się ciszej kłócić, a najlepiej w ogóle ? - marszczył brwi.
Dopowiedziałam krótkie :
- JASNE. - udałam się do siebie, gdzie nie zastałam już Marty ani Lucka.
Pewnie Luck wyszedł za namową Justina, natomiast Martę słyszałam jak krząta się po kuchni. Niby to tylko głupia gra, ale jakoś to wyglądało za bardzo poważnie. Ale z drugiej strony jakbym dostała takie samo zadanie zachowałabym się podobnie. Bez przesady ja ją próbuje odciągnąć a ten nic.. Położyłam się swobodnie na miękkie łóżko, do pomieszczenia wszedł wiadomo kto. Usiadł koło mnie, momentalnie odwróciłam się do niego plecami.
- Kiciaa.. kocham tylko Ciebie i nikogo więcej. - włożył rękę pod moją koszulkę.
- Zostaw mnie.. - powiedziałam i mimo wolnie po poliku spłynęła mi pojedyncza łza.
Po chwili chłopak leżał twarzą w twarz do mnie, mówiąc:
- Nie chce, abyś kiedykolwiek przeze mnie płakała. - wytarł kciukiem przeźroczystą łzę.
Nie odpowiadałam, bo nie widziałam co mam powiedzieć. Może przesadzam ? Po prostu nie chce go stracić, tyle dla mnie znaczy, za dużo żebym mogła go stracić.
Kocham go cholernie, ale czasami wydaje mi się że jest ze mną dla jakiegoś zakładu albo wiadomo po co.. Z zamyśleń wyrwał mój mózg głos :
- Dalej jesteś na mnie zła ? - pocałował me usta nieśmiało, a zarazem przepraszająco.
Obezwładnił mnie pocałunkami, czułam jak jego usta płoną. Nie mogła się oderwać od tych nieziemskich ust, zapachu i dotyku.
- Przepraszam. - wyszeptał nie przestając całować.
 - Już dobrze.. nie potrzebnie tak na Ciebie naskoczyłam. - wyszemrałam.
- Kocham Cie skarbie. - teraz to już ja leżałam na nim.
- Ja ciebie też i.. nie chcę Cię stracić.
- Nie stracisz, przysięgam. – położył rękę na sercu niczym na przysiędze.
Po tych słowach podniosłam jego koszulkę, po czym wtuliłam się w wyrzeźbioną klatę. Jeździłam ręką od jego ust, aż po Jerrego.
- Kusisz.. - oznajmił.
- Tak ? - zapytałam cwaniacko przy czym wsunęłam rękę do czarnych bokserek na których jak dobrze zauważyłam widniał napis " Calvin Klein ".
- Owszem jestem wytrzymały, ale jestem facetem. – mówił.
- Mam ochotę. - poruszał w zabawny sposób brwiami.
Postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
- Na co ? - udawałam zdezorientowaną.
- Na ciebie.
- Niestety nic z tego, nie dziś. - zrobił smutna minę.
- W takim razie cię zgwałcę.
- Mrr.. a
leś ty brutalny. - usiadłam na nim.
Przerzucił mnie na siebie i to teraz on był na górze.
- Kocham Cie kiciaa. - całował mój policzek.
- Wiesz ? - dodał po chwili.
- Hmm.. - podrapałam się po głowie.
- Wiesz ? - zaczął mnie łaskotać.
- Juuuustin ! - krzyczałam poprzez nieopanowany śmiech.
- Możemy być ciszej ?! - do pomieszczenia wtargnął lekko podenerwowany ojciec.
- To on nie chce mnie puścić, a zresztą wyjdź ! - powiedziałam agresywnie.
Wyszedł trzaskając drzwiami, natomiast ja powiedziałam do Jussa :
- Idę się odświeżyć. - wstałam, wzięłam z szafki pidżamę i poszłam do łazienki. Odkręciłam gorąca wodę przy czym weszłam pod prysznic. Krople cieplej wody spływały ze mnie niczym z wodospadu. Użyłam czekoladowego żelu pod prysznic, w całej łazience nim pachniało.
Kiedy zakończyłam prysznic ubrałam się  , rozczesałam włosy po czym wysuszyłam je. Zmyłam resztki makijażu, czułam się tak jakby wszystkie problemy spłynęły po mnie jak woda. Wróciłam do pokoju, a mój chłopak leżał już miał na sobie tylko bokserki. Położyłam się obok niego, objął mnie jedną ręką natomiast drugą bawił się moimi włosami.
Włączyłam laptopa i zalogowałam się na Twittera oraz Facebooka, dawno tam nie zaglądałam. Miałam tyle powiadomień oraz wiadomości, że od razu wyłączyłam urządzenie. Przez jakąś godzinkę rozmawialiśmy z Juju, a to o NASZYM życiu, a to o jutrzejszym dniu i jego rodzinie. Około 23 zasnęliśmy.

                                                        **** RANO ****

- Kochanie pora wstawać.. - nie chętnie otworzyłam oczy, lecz po chwili znów zamknęłam, ponieważ promienie słońca raziły mnie po oczach.
- Heej skarbie. - powiedziałam zaspanym głosem.
- Dzień dobry księżniczko. - wtem poczułam cudowny zapach gofrów, przetarłam oczy.
- Dzień dobry mój książę. - uśmiechnęłam się niemal od ucha do ucha.
- Która godzina i przede wszystkim o której mamy lot ? - dodałam pytająco po chwili.
Wyjął iPhon z kieszeni po czym powiedział :
- Jest.. 9:56, a samolot mamy jednak o 12:15. - oznajmił.
- Okey. - położyłam poduszkę na głowę.
- Zejdź za chwilę na dół, zrobiłem ci śniadanie.
- Yhmm.. - nie wiem dlaczego byłam tak bardzo nie wyspana, ale pomińmy ten fakt.
Po niespełna 2 minutach ruszyłam swój szanowny tyłek i pomaszerowałam do kuchni.
Justin stał przy kuchence w samiutkich dresach, najwidoczniej było mu za ciepło nie wnikam. Wtuliłam się w niego całą sobą od tyłu <bez skojarzeń proszę :DD > ten odwrócił głowę mówiąc :
- Oo.. mój śpioch już wstał. - pocałował mnie w czoło.
- Tak, gdzie tata ?
- Nie wiem, nie było go jak tylko wstałem.
- Okey, zadzwonię do niego. - musiałam wrócić na górę po telefon, który znajdował się pod łóżkiem. Wróciłam na dół, na stole leżały już świeżo zrobione gofry oraz sok pomarańczowy. Muszę wam przyznać, że ten mój Justin to skarb jest normalnie !
Wybrałam numer do ojca, który nawet nie raczył głupiego SMS-a napisać. Dzwoniłam, aż dwa razy a ten nawet nie raczył odebrać. Pośpiesznie jadłam to co przygotował Bieber, bardzo mi smakowało nie miałam zarzutów. Wzięłam gofra na którego nałożyłam masę bitej śmietany.
- Justin otwórz buzię. - usiadłam na nim.
Posłusznie wykonał moją prośbę, oczywiście '' nie chcący ''  ubrudziłam mu noc i okolice ust.
- Oj przepraszam. - mówiłam robiąc oczy kota ze Shreka.
- I co my teraz zrobimy ? - udawał zdziwionego.
- Może to.. - w tym momencie zaczęłam dosłownie mówiąc zlizywać z jego ust i nosa bitą śmietanę.
- Fuuuuj ! - wykrzyczał.
- Fuj ? Dobra. - chciałam wstać, lecz powstrzymał mnie całując zachłannie me usta, przerwał nam tym razem nie tata, a dzwoniący iPhon.
Dzwonił Luck :
- Czeeść. - wypowiedziałam pierwsza.
- No cześć, nie wiem czy wczoraj zrobiłem coś złego ale z góry przepraszam.
- Spooko akurat nic takiego się nie wydarzyło.. - ton mojego głosu zmienił się nieco.
- Mam pytanka..
- Tak ?
- To pierwsze .. mogę towarzyszyć wam w drodze na lotnisko.
- Pewnie, bądź pod moim domem tak około 11 okey ?
- Jasne, a ten.. Marta w domu ? Bo nie odbiera i ma wyłączony telefon i nie wiem co z nią.
- Pewnie jeszcze śpi, ale jak wstanie to powiem żeby do ciebie zadzwoniła.
- Okeej dzięki to do zobaczenia. - rozłączyłam się.

____________________________________

Jeest 41 ! Mam nadzieję, że się podoba. : )  Napisałam dłuższy ze względu na Świeta i tak bo.. Was kocham <3 I dziekuję. ; 3 Proszę o komentarze na temat tego rozdziału osoby którym nie podobały się ostatnie rozdziały. Mam dla Waas ogroomne wyzwanie a mianowicie ..
15 KOMENTARZY = NN :* 

środa, 19 grudnia 2012

~ Rozdział 40 ~

                     ~ Rozdział 40 ~
Z DEDYKIEM DLA MATEUSZA SPIŻA 
Mam 17 lat i zero prywatności. Jakoś Ja zawsze pukam, ale On jak zawsze robi wszystko po Swojemu. Spaliłam buraka, Bieber natomiast dosłownie znieruchomiał żadne z Nas nic nie mówiło, po prostu nie potrafiło nic powiedzieć. Ojciec wydusił tylko :

- Julka ! Zejdź później na dół. -  w szybkim tempie opuścił pomieszczenie.
_____________________________________________________________
Zaczęłam się śmiać, Juss'owi jednak nie było do śmiechu, bo zrobił oburzoną minę po czy zszedł ze mnie. Nie wiem o co mu chodziło, przecież to nie moja wina, zapytałam:
- Justin, skarbie o co chodzi ? - w końcu opanowałam śmiech.
- Nic. - odpowiedział stanowczo ubierają koszulkę, która jeszcze przed chwilą znajdowała się na podłodze.
- Przecież widzę. - wstałam, podeszłam do niego i chwyciłam za biały podkoszulek całując w usta.
- Teraz to Twój ojciec na pewno nie pozwoli Ci ze mną wyjechać. - dodał szorstko.
- A to dlaczego ?
- Ugh.. bo pomyśli, że chce Cię tylko przelecieć. - odwrócił się do mnie plecami, niby szukając spodni które tak naprawdę leżały dosłownie obok niego. - Kootek, mam 17 lat nie zapominaj. - w końcu mojego ojca nie powinno obchodzić to z kim sypiam i czy w ogóle sypiam. Już nie jestem małą posłuszną tacie Juleczką. Owszem szanuje jego zdanie, ale mam swoje życie. Ubrałam się, chłopak również chwyciłam go za rękę i razem zeszliśmy na dół. Tata siedział w salonie przeglądając TV, usiadłam obok taty.
- Ty jesteś.. ? - popatrzał pytająco na Mojego chłopaka.
- Justin, chłopak Julii. - od kiedy to on jest taki poważny ?
- Domyśliłem się. - zaśmiał się.
- Tak więc po co mnie tu zawołałeś ? - odezwałam się.
- Zapytać, gdzie jest Marta bo ciocia dzwoniła i chciała z nią pogadać.
- Nie wiem ale wiem, że na pewno z Luckiem. Mam do niej zadzwonić ?
- Już dzwoniłem, nie odbiera.
- Okej.. teraz MY chcielibyśmy o czym z Tobą pogadać. - podkreśliłam.
- Tak ? - popatrzał na mnie, po chwili na Justina.
- Ty jesteś.. 
- O Boże ! Tato, nie ! - jak mógł tak w ogóle pomyśleć?
Przecież jestem odpowiedzialna, wiem co robię. I owszem znam już tą formułkę o zabezpieczeniu i antykoncepcji.- To o czym chcecie pogadać ? - widać było, że mu ulżyło.
- Justin jutro wyjeżdża do Stratford i ten.. - szczerze ? Nie wiem dlaczego bałam się zapytać o ten wyjazd. Bo niby jeszcze tydzień i trochę i będę pełnoletnia.Ale z drugiej strony nie chce Go tu zostawiać samego. Ehh..
- Tak ? - spytał.
- Chce jechać z nim, do jego rodziny. - nabrałam odwagi. 
- Tutaj ci źle ? - najwidoczniej zabolało go to. 
- Nie, ale kocham Justina i to tylko na tydzień. Takie wakacje. - oznajmiłam pewniej.
- Skoro tylko tydzień to nie będę ci przecież bronił. Jesteś już prawie dorosła, a tobie chyba mogę zaufać chłopcze ? - skierował wzrok na Biebera trzymającego mą dłoń. 
- Oczywiście, będę dbał o moją księżniczkę. - cmokną mnie w policzek. 
- Cieszę się. W takim razie kiedy wyjeżdżacie ?
- Jutro. - odpowiedziałam. - Jesteście spakowani ?
- On tak, ja nie. Więc już pójdę się pakować. - zerknęłam na iPhon wskazywał 19:54.
- Okej, robię kolację chcecie coś ? 
- Jedliśmy wcześnie. - odpowiedziałam za nas dwoje. Udaliśmy ku górze, wyjęłam z garderoby dwie walizki. Chłopak szedł krok w krok za mną. Objął mnie w pasie przy czym zaczął całować po ramieniu. 
- Jus nie teraz, nie widzisz że się pakuje a przynajmniej próbuje ? - Kiciaaa masz jeszcze na to czas. - przeciągnął, tak seksownie.
- Tak, tak później będę musiała rano się pakować, czego nie lubie. - Oj no kochanie to będzie tylko chwila, dosłownie parę minut. - śmiał się. 
- Bieber ! 
- Oo, tak ! Będziesz jeszcze głośniej krzyczeć. - mówił przez śmiech. 
- Głupek. - wystawiłam język. 
- Ale Twój. - podniósł mnie do góry okręcając w okół własnej osi.
- Wariacie, puść mnie. 
- A co będę z tego miał ? - przestał mną " kręcić " i poruszał w zabawny sposób brwiami.
- Puśc mnie. - przejechałam ręką po jego " przyjacielu ".
Jakimś cudem udało mi się odwrócić do niego twarzą, zaczęłam go namiętnie całować. Włożyłam ręce pod koszulkę, ten przerzucił nas na łóżko. Usiadłam na nim okrakiem nie przestawając całować  poruszałam biodrami po Jerrym.
- Kiciaaa. - przeciągnął.- Tak ? - udałam, że nie wiem o co mu chodzi.
- Wiesz, że kusisz ?
- Owszem. - zdjęłam jego podkoszulek, kiedy poczułam, że " przyjaciel "
chłopaka daje o sobie znać zeszłam z niego. Podeszłam do szafy i obojętnie przeglądałam ciuchy.
- Eejj, co to miało znaczyć ? - mówił trochę poddenerwowany.
- A konkretnie co masz na myśli ? - próbowałam zamaskować śmiech.
- Najpierw sama zaczynasz a teraz, co ? - zmarszczył brwi.
- Chciałam żebyś mnie puścił i puściłeś. - wyszczerzyłam się.
- Wykorzystałaś mnie ? - wtedy on sam zaczął się śmiać.
- Coś w tym stylu, kocham Cię wiesz ? - oznajmiłam pytająco.
- Ale żeby mnie tak zostawiać ?
- Oj tam, oj tam przeżyjesz. - posłałam mu całusa.

- A teraz wybacz kochanie, ale muszę się spakować. - weszłam do dość wielskiej garderoby, gdzie rzecz jasna było mnóstwo ubrań, butów i dodatków. 
Rozpoczęłam pakowanie, co jakiś czas zerkając na Justina zajmującego się telefonem. Miałam jechać tam w sumie tylko na tydzień, ale i tak wzięłam dwie walizki. Do jednej spakowałam ubrania, a do drugiej buty, których miałam dosyć dużo. Wiecie conversy, vansy - w sumie mam ich siedem par, oraz szpilki, buty na koturni i parę innych. Tak, przyznaje się mam obsesję na punkcie butów. Pakowanie skończyłam dokładnie o 20:38, miałam już wszystko gotowe oprócz.. Tego że nie pożegnałam się z Luckiem, tak więc postanowiłam go zaprosić napisałam :
'' Czy mój przyjaciel pamięta o tym, że jutro wyjeżdżam ? ; ) ''
Nie odpisał, lecz po chwili drzwi do pokoju otworzyły się, a do pokoju weszli Luck z Martą.
- Pewnie, że nie zapomniałem. - wykrzyczał i chyba.. nie jestem pewna był ''trochę'' wstawiony.
- Co robimy ?  Siedzimy u Ciebie czy.. może jakiś wypad na miasto ? - zapytał.
- Może jednak zostaniemy u mnie ? Bo znając ciebie i Justina to.. rano mielibyście ogromnego kaca. - oznajmiłam.
- Oj, już nie przesadzaj skarbie. - odezwał się przed chwilą milczący Bieber.
- Dobra to co będziemy robić ? - dodała Marta.
- Może jakiś film ? Hmm ? - dopowiedziałam.
- A może zagramy w butelkę ? - to Lucas wpadł na ten pomysł.
- Pewnie, mi pasuje. - powiedział Juss.
- Spoko, to ja pójdę po butelkę. - wyszłam do kuchni po czym wróciłam z butelką po coli.
- To kto zaczyna ? - zerknęłam na nich.
- Ja mogę ! - wyrwał się mój przyjaciel.

__________________________________

To tyle na dziś, przepraszam za błędy ale pisane na telefonie >.<  Jak się Wam podoba ? Jakieś uwagi ? Proszę o szczerość. Dziękuję za  te 12 komentarzy pod ostatnim rozdziałem, ale wydaje Mi się, że Mnie zostawiacie ;c    Kooocham ; ) 
8 komentarzy = NN ; *